Co połączyło obu: Szafera i Sapiehę? – Storczyki. No może nie do końca, ale te piękne kwiaty są dobrym pretekstem by tych wielkich ludzi przypomnieć.
Zwany był Księciem Niezłomnym i nie dziwi to bo narodził się z wyjątkowo bogatej mieszanki arystokratycznej krwi. Wśród jego przodków przewijają się najsłynniejsze nazwiska Rzeczypospolitej: Lubomirscy, Zamojscy, Sosnowscy, Potoccy, Sanguszkowie, Czartoryscy i Flemingowie. Jego babką była Jadwiga Klementyna z Zamoyskich, córka Stanisława Kostki Zamoyskiego, prababką Ludwika Sosnowska, nieszczęśliwa miłość Tadeusza Kościuszki, kolejną prababką Izabela Czartoryska, twórczyni pierwszego Muzeum Narodowego w Puławach itd. Mix błękitnej krwi nie zawsze rodzi dobre owoce, w tym jednak przypadku zrodził chyba najlepszy. Był nim bowiem Adam Stefan Stanisław Bonifacy Józef Sapieha herbu Lis – kardynał, polityk, senator, wielki autorytet moralny zwłaszcza w trudnych czasach wojennych i powojennych. Jego staraniem wybudowano w archidiecezji krakowskiej ponad 50 kościołów.
Drugi z bohaterów tego artykułu pochodził z przodków niemieckich. W XIX wieku osiedli oni w Galicji, której wielokulturowy, ale przepojony polskim duchem klimat sprawił, że bardzo szybko spolonizowali się. Jan, dziadek naszego bohatera, już w wieku 16 lat brał udział w postaniu listopadowym i od tego czasu każdy z rodziny Szaferów (wcześniej Shafferów) służył wielkiej idei odzyskania niepodległości przez Polskę. Czy to w powstaniach, czy legionach, czy konspiracji. W rodzinie tej w 1886 roku przyszedł na świat Władysław Szafer, późniejszy profesor UJ, botanik, dyrektor krakowskiego Ogrodu Botanicznego, aktywny działacz ochrony przyrody, społecznik, człowiek o wielkim zaangażowaniu w tworzenie obszarów chronionych. Dzięki niemu powstały liczne parki narodowe, rezerwaty przyrody. Bez przesady nazwać go można polskim patriarchą ochrony przyrody.
Co połączyło obu: Szafera i Sapiehę ? – Storczyki. No może nie do końca, ale te piękne kwiaty są dobrym pretekstem by tych wielkich ludzi przypomnieć. Sapieha bywał w Ogrodzie Botanicznym, który był oczkiem w głowie Szafera, często. Spotykał się tam z ludźmi, omawiał sprawy społeczne, jak zanotowano „nie omijał też sposobności by podziwiać jak rozkwita kaktus królowa nocy.” Jednak najbardziej chyba oryginalnym wydarzeniem było to, kiedy w 1937 roku, wówczas jeszcze arcybiskup, metropolita krakowski, przywiózł w darze dla Ogrodu dwie skrzynie rzadkich tropikalnych storczyków. Nabył je podczas podróży na Kongres Eucharystyczny, który odbywał się na Filipinach. Storczyki te cieszyły oko zwiedzających do czasu wojny, później większość z nich Niemcy zniszczyli. Ale nie tylko do storczyków i spacerów ograniczały się kontakty obu panów. W trudne lata wojny, kiedy niemieccy okupanci niszczyli kraj i naród materialnie i moralnie obaj przydali się ojczyźnie. Prof. Szafer, który cudem uniknął aresztowania wraz z wieloma naukowcami z UJ w ramach tzw. akcji AB, chciał w geście solidarności z uwięzionymi kolegami oddać się w ręce gestapo. Sapieha wyperswadował mu to jednak twierdząc, że na wolności bardziej będzie przydatny niż w rękach oprawców. Istotnie Profesor wkrótce założył Obywatelski Komitet Pomocy, który wspierał materialnie i moralnie rodziny krakowskich naukowców, wyrzucone z mieszkań i ograbione. Jak bliskie były kontakty obu wielkich Polaków świadczą również powojenne epizody. Władze komunistyczne chciały przenieść Szafera z Krakowa do innego ośrodka, bo ów, jak twierdziły „psuł młodzież” swoją nauką, a poza tym „dwóch arcybiskupów na Kraków to za dużo”.
Po śmierci księcia kardynała prof. Szafer utrzymywał bliskie kontakty z kolejnym wielkim duchownym krakowskim – Karolem Wojtyłą. Z nim również łączyły Profesora serdeczne stosunku. O jednym z jego wykładów kardynał Wojtyła pisał w liście: „Wszystkim, którzy słuchali przemówienia Pana Rektora zapadło ono głęboko w dusze – a byli na sali przedstawiciele teologii z całej Polski”. Kto wie, może jednym ze źródeł „ekologii” Jana Pawła II były też spotkania z prof. Szaferem? To on też udzielił rozgrzeszenia Profesorowi i namaścił go na ostatnią drogę – 16 listopada 1970 roku.
Prof. Szafer miał też kontakty z ochroną przyrody i społecznymi aktywistami w tej dziedzinie na Zamojszczyźnie, ale to już temat na osobny artykuł. W roku 2010 minęło 40 lat od śmierci Profesora. Warto wspomnieć nie tylko jego postać, ale też i związki wielkich naukowców i obrońców przyrody z wielkimi autorytetami Kościoła. Związki, które, dodajmy, były cenne i owocne dla obu środowisk. Warto by je kontynuować…
Krzysztof Wojciechowski
oj oj, a gdzie się podziały fotki obu zacnych Panów? załączałem je na pewno? czy raz jeszcze to zrobić, czy miejsca za mało
Witam uprzejmie, coś się popsuło postaramy się to naprawić jak najszybciej.
bardzo dziękuję za wrzucenie fotek
To Pan je wrzucił, my tylko usunęliśmy usterkę 😉
Piekna historija pro zacnych Panow)