Orlęta znad Sanu

Gdy polegli, przemyskie społeczeństwo nazwało ich, na wzór Lwowa, „Orlętami”.

Chciało przypomnieć Polsce, że również chłopcy i dziewczęta z grodu nad Sanem złożyli Polsce swoją daninę krwi, broniąc miasta przed Ukraińcami w roku 1918.

Większość “Orląt” spoczywa w jednej mogile, na Cmentarzu Głównym w Przemyślu, otoczonej kultem należnym bohaterom. Ich listę otwiera Mietek Bitmar uczeń I Gimnazjum im. Juliusza Słowackiego. Poległ w walkach na “Placu na Bramie” 11 listopada. Uczniowie gimnazjum, któremu patronował wieszcz, złożyli obfitą daninę krwi. Nie tylko jednak oni. Wśród tych, którzy stanęli do obrony miasta byli także uczniowie Gimnazjum na Zasaniu, Państwowej Szkoły Handlowej w Przemyślu i Wyższej Szkoły Realnej. Pochodzili oni z różnych rodzin. Nie tylko inteligenckich. Rodzice wielu z nich byli kolejarzami, czy zwykłymi rzemieślnikami. Zginęli w różnych punktach miasta. Najwięcej na wspomnianym już “Placu na Bramie”, w okolicy dworca kolejowego. Sporo zginęło także w okolicach Przemyśla. Zwłaszcza zaś w Niżankowicach. Niektórzy po dostaniu się do niewoli zostali zamordowani. Wśród pierwszych poległych “przemyskich orląt” dwóch chłopców wywodziło się z żydowskich rodzin.

Do walki z Ukraińcami przemyska młodzież stanęła, gdy 4 listopada 1918 r. ich oddziały sformowane we wsiach Medyka, Nechrybka, Pikulice i Sielec, wsparte przez 30-osobową grupę Strzelców Siczowych zajęły prawobrzeżną część miasta, wywieszając na baszcie przemyskiego zamku niebiesko-żółtą flagę. Niewielki polski garnizon tam stacjonujący został internowany. Żołnierze przebywający na Zasaniu czyli lewobrzeżnej części miasta nie dali się zaskoczyć i obsadzając most drogowy oraz kolejowy odparli atak Ukraińców. Mieszkańcy Zasania zaczęli natychmiast samoorganizować się do obrony. Dużą rolę odegrał w tym ks. Józef Panaś, który ukończył Gimnazjum w Przemyślu, a następnie Seminarium Duchowne w tym mieście. Wyświęcony na kapłana w 1911r. objął stanowisko kapelana w Legionach Polskich. W 1918 r. przyjechał do Przemyśla, gdzie zaczął organizować obronę miasta. Jego płomienne przemówienia porywały do działania młodzież, z którą miał znakomity kontakt. Zaczęła ona napływać do koszar 45 austriackiego pułku piechoty, w którym pośpiesznie formowano i szkolono oddział, określony w wojskowej nomenklaturze jako 18 pułk strzelców. Pułk ten wziął udział w natarciu, jakie na prawobrzeżny Przemyśl przypuściły oddziały polskie, które przybyły z Krakowa, by otworzyć drogę do oblężonego przez Ukraińców Lwowa. Odegrał on znacząca rolę w ich sukcesie.

Przemyślacy zajęli m.in. most kolejowy, a następnie dworzec, byli przewodnikami w oddziałach krakowskich , oddając im duże usługi. Według relacji polskich uczestników ówczesnych wydarzeń, uczniowie gimnazjum zasańskiego wykradli też zamki dział stojących na ukraińskich pozycjach, w wyniku czego artyleria Ukraińców była całkowicie bezużyteczna. 19 listopada 1918 r. przemyska młodzież wraz z resztą polskich formacji ruszyła na odsiecz Lwowa.

Nie były to jedyne nad Sanem walki polsko-ukraińskie, w których wzięła udział przemyska młodzież. W grudniu 1918 r. Ukraińcy jeszcze raz podjęli próbę opanowania Przemyśla. 18 pułk strzelców po raz kolejny zastąpił im drogę. 13 grudnia w obronie stacji kolejowej w Niżankowicach siedmiu uczniów gimnazjum zasańskiego walczących w jego szeregach oddało swe życie. Ich pogrzeb, tak jak ofiar poprzednich walk, był w grodzie nad Sanem wielką patriotyczna manifestacja.

Mieszkańcy Przemyśla o swoich “Orlętach” oczywiście nie zapomnieli. Już w 1924r. powstała w mieście inicjatywa zbudowania “Orlętom” pomnika. Pomysł ten udało się jednak zrealizować dopiero Społecznemu Komitetowi w latach trzydziestych. Na jej czele stał prezydent miasta Leonard Chrzanowski. Pomnik wzniesiono wg projektu inż. Jana Turkowskiego, a rzeźby wykonano wg projektu prof. Akademii Sztuk Pięknych we Lwowie Józefa Starzyńskiego. Jego odsłonięcie nastąpiło 11 XI 1938r. w 20-lecie odzyskania niepodległości i było podniosłą patriotyczna manifestacją. O znaczeniu monumentu najlepiej świadczy fakt, że już w 1939 r. nacjonaliści ukraińscy podjęli próbę wysadzania go w powietrze. Z tych samych kręgów wyszły później starania, czynione u niemieckich okupantów o zburzenie pomnika. Ukraińcy zabiegali o to nie tylko w Przemyślu, ale nawet w Berlinie. Po uzyskaniu zgody, rozbiórki pomnika dokonał Ukrainiec Józef Pajdasz. Za czyn ten i współpracę z hitlerowcami w 1946 r. PRL-owski sąd skazał go na 6 lat więzienia. Karząc kolaboranta, komuniści nie zgodzili się jednak na odbudowę zniszczonego obelisku. Dopiero po 1989 r. przemyślanie mogli przystąpić do pierwszych prac przy jego odtworzeniu. Stało się to za sprawą “Stowarzyszenia Pamięci Orląt Przemyskich”.

Mogiła “Orląt” na Cmentarzu Głównym w Przemyślu, podobnie jak pojedyncze groby ich kolegów, skłaniają do refleksji i zadumy. Trudno nie zatrzymać się chociażby przed grobem Ireny Beneschówny. Młodziutkiej sanitariuszki, na którym widnieje napis:” Ducha oddałam Bogu, a życie Ojczyźnie”.

Marek A. Koprowski

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. zefir
    zefir :

    Pamiętajmy o Orlętach Lwowa i Przemyśla.W czasach odradzania się polskiej państwowości,po 123 latach zaborczego zniewolenia,Ci młodzi ,bohaterscy Polacy poświęcili Ojczyżnie największą wartość-własne życie.Pomniki są tylko materializacją pamięci,mogą być burzone i rozbierane,ale pamięci nikt nie jest w stanie zburzyć,czy rozebrać.W dniu Wszystkich Świętych i dniu zadusznym zapalmy znicze na grobach bliskich nam Orląt w dowód pamięci o nich,oraz naszej wiary ,że cieszą się chwałą naszą i Ojca Niebieskiego.Wstydżmy się również za polityków i rządzących,którzy zapominają o tych bohaterach,jak też o ofiarach za bycie Polakiem,czy Lachem.