W ciągu ostatniej trzeciej części XIX wieku w budynku nr 14 mieszkał lwowski profesor zoologii Benedykt Dybowski. Właśnie do niego, w roku 1895, emigrując z carskiej Rosji, wprowadził się Dmowski, wkrótce sędziwy profesor załatwił mu na uniwersytecie posadę asystenta. Jednak młody człowiek nie interesował się za bardzo nauką…

Niektóre stwierdzenia zawarte w artykule oddają ukraiński punkt widzenia bądź w niektórych fragmentach nie muszą odzwierciedlać prawdy historycznej.

Okres międzywojenny w latach 1918-1939 charakteryzował się gwałtownym wzrostem popularności w Europie, jak i na całym świecie, nastrojów nacjonalistycznych i skrajnie prawicowych idei oraz ruchów. Padały one na „podatny grunt” niezadowolenia z porządku Starego Świata, jak i ogólnoświatowego kryzysu ekonomicznego. Apogeum tych procesów nastąpiło wraz z dojściem radykałów do władzy we Włoszech, Niemczech, Hiszpanii i innych krajach, zaostrzeniem stosunków międzynarodowych, napięć między rasami. Rzecz jasna, kwestie te nie ominęły młodego państwa polskiego, szczególnie Miasta Lwa, gdzie tak zwany „problem ukraiński” czy nastroje antysemickie rzucały się w oczy.

Jeden z czołowych przedstawicieli nacjonalistycznego nurtu w polskiej polityce, publicysta, doktor honoris causa Uniwersytetu Cambridge, Roman Dmowski (1864-1939), na przełomie XIX i XX wieku mieszkał we Lwowie, przy zacisznym zaułku na ulicy Jana Długosza – obecnie Cyryla i Metodego, który z powodu bliskiej odległości do Uniwersytetu Jana Kazimierza zdobył sławę „kolonii profesorskiej” we Lwowie.

Dawna ulica Jana Długosza we Lwowie, obecnie Cyryla i Metodego

W ciągu ostatniej trzeciej części XIX wieku w budynku nr 14 mieszkał lwowski profesor zoologii Benedykt Dybowski. Właśnie do niego, w roku 1895, emigrując z carskiej Rosji, wprowadził się Dmowski, wkrótce sędziwy profesor załatwił mu na uniwersytecie posadę asystenta. Jednak młody człowiek nie interesował się za bardzo nauką…

W kręgach politycznych Dmowski był znany jako ideolog narodowej demokracji, których przedstawicieli nazywano „endekami” albo „wszechpolakami”. Kariera Romana Dmowskiego była stałym poszukiwaniem dróg do wcielania w życie swoich poglądów politycznych. Flirtował on z caratem, kusząc Rosjan wsparciem Polaków w wojnie z Niemcami i Austro-Węgrami w zamian za zjednoczenie wszystkich ziem polskich w ramach autonomicznego kraju pod berłem Mikołaja II. Podczas Pierwszej Wojny Światowej Dmowski w porę przeorientował się na Ententę i został jednym z organizatorów polskiej armii we Francji. Przerzucone stamtąd dywizje generała Józefa Hallera stały się decydującym czynnikiem w wojnie o Galicję wiosną 1919 roku: po porażce Ukraińska Armia Galicyjska została wypchnięta za Zbrucz.

Jednocześnie w tym samym roku Dmowski przeprowadził na konferencji pokojowej w Paryżu szaloną kampanię dyskredytacji ukraińskich rządów Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej i Ukraińskiej Republiki Ludowej, oskarżając je o skrajnie lewicowe odchyły i współpracę z Niemcami, czym sprzyjał wytworzeniu negatywnego stosunku zachodnich państw do ukraińskich zmagań narodowowyzwoleńczych.

Kamienica pod nr 14 przy dawnej ulicy Jana Długosza, w której mieszkał Roman Dmowski

Jednocześnie dynamiczny polityk skonfliktowany był z Piłsudskim na tle przyszłości Polski. Negatywnie odnosił się do pomysłu Piłsudskiego, by stworzyć federację Polski z jej wschodnimi sąsiadami – Ukrainą, Litwą i Białorusią, krytykował wspólny pochód z Petlurą na Kijów w 1920 roku. Zgodnie z koncepcją Dmowskiego, II Rzeczpospolita powinna była zostać państwem jednolitym etnicznie w ramach asymilacji mniejszości narodowych.

Wejście do lwowskiej kamienicy, w której mieszkał Roman Dmowski

W latach ’20 poglądy Dmowskiego stawały się w Polsce coraz popularniejsze, zostaje on posłem na Sejm, a w 1923 roku ministrem spraw zagranicznych. Następnie odchodzi z czynnej polityki i koncentruje się na swoim dziecku – nacjonalistycznym ugrupowaniu „Obóz Wielkiej Polski” (1926-1933) i zostaje ideologiem dla szowinistycznych polityków walczących z narodowymi i kulturalno-oświatowymi ruchami Ukraińców, Niemców i Żydów.

Jewhenij Ipatow

tłumaczenie: Kresy.pl

źródło: photo-lviv.in.ua

5 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. zan
    zan :

    Dmowski trafnie przewidział przyszłość. Cytuję: Nie ma siły ludzkiej, zdolnej przeszkodzić temu, ażeby oderwana od Rosji i przekształcona na niezawisłe państwo Ukraina nie stała się zbiegowiskiem aferzystów całego świata, którym dziś bardzo ciasno jest we włas­nych krajach, kapitalistów i poszukiwaczy kapitału, organizatorów przemysłu, techników i kupców, speku­lantów i intrygantów, rzezimieszków i organizatorów wszelkiego gatunku prostytucji: Niemcom, Francuzom, Belgom, Włochom, Anglikom i Amerykanom pośpieszyliby z pomocą miejscowi lub pobliscy Rosjanie, Polacy, Ormianie, Grecy, wreszcie najliczniejsi i naj­ważniejsi ze wszystkich Żydzi. Zebrałaby się tu cała swoista Liga Narodów…
    Te wszystkie żywioły przy udziale sprytniejszych, bardziej biegłych w interesach Ukraińców, wytworzyłyby przewodnią warstwę, elitę kraju. Byłaby to wszakże szczególna elita, bo chyba żaden kraj nie mógłby poszczycić się tak bogatą kolekcją międzynarodowych kanalii.
    Ukraina stałaby się wrzodem na ciele Europy; lu­dzie zaś marzący o wytworzeniu kulturalnego, zdrowego i silnego narodu ukraińskiego, dojrzewającego we własnym państwie, przekonaliby się, że zamiast własne­go państwa, mają międzynarodowe przedsiębiorstwo, a zamiast zdrowego rozwoju, szybki postęp rozkładu i zgnilizny

    • zan
      zan :

      To był fragment o Ukrainie. A teraz o “polskich” patriotach. Cytat z książki “Dziedzictwo” Dmowskiego. Rozmowa dwóch Żydów bajerujących patry-idiotów. Wciąż aktualne. UWAGA, START: Z Polakami łatwo – ciągnął stary – tylko trzeba być mądrym i trzeba ich znać. To są straszni patrioci. Aj, aj, aj, jak oni kochają tę swoją Polskę. Co oni się nad nią napłaczą! Co oni jej komplementów nagadają! Trzeba to samo robić.
      Widzisz, tu na rogu stoi Mickiewicz z gipsu, a przed nim lampka się pali. Oni to widza i nie masz pojęcia, jak oni mnie za to kochają. Ale za ile groszy dziennie tej oliwy się wypali?.. To mnie nie zrujnuje. Gdyby oni dostali z powrotem swoje państwo i na nowo by im było wszystko wolno, to ci ręczę, że bez przerwy urządzaliby jubileusze, rocznice, zjazdy, obchody, pochody: staraliby się, żeby ta biedna Polska, co się tyle wycierpiała, miała co dzień jakąś przyjemność. Nie masz pojęcia, jak ich to boli, że Moskale na to nie pozwalają. Jak nie mogą inaczej, to urządzają jubileusz jakiegoś radcy, a po cichu sobie powiadają, że to dla Polski. Trzeba ich do tego zachęcać i brać w tym udział: to ich cieszy, a nam nic nie szkodzi. Lepiej, żeby się bawili dla Polski, niż pracowali dla niej. A gdy przyjdzie odpowiednia chwila, pchnąć ich dalej do krwawych manifestacji, żeby się dali zarzynać i zarzynali Polskę. Tak zrobiliśmy w 63 roku. I w tym jednym roku uszliśmy naprzód więcej, niż przez trzydzieści lat poprzednich. A im przybywa jeszcze jedna rocznica do obchodzenia…
      – Oni mogliby być niebezpieczni – bo to zdolny naród – całe szczęście, że nie lubią myśleć i nie lubią się często fatygować.
      Jak się raz wysilą od wielkiego święta, to potem przez cale lata odpoczywają. Łatwo im zaprzątać głowy głupstwami i przeszkadzać w myśleniu i to trzeba stale robić. Czasem znajdzie się wśród nich łajdak mądrzejszy i energiczniejszy
      – może nam dużo szkody zrobić, szczególnie, jeżeli umie zdobywać sobie wpływ na swoich. Takiego trzeba podpatrywać, czy nie zrobi jakiegoś głupstwa, czy mu się w czym noga nie powinie. Wtedy go pchnąć gwałtownie, żeby się przewalił i
      więcej nie podniósł. To nie jest tak trudno, bo oni umieją jeden błąd więcej człowiekowi pamiętać, niż całe życie zasług. A tych, co nam dobrze służą, trzeba popierać, wywyższać, wmawiać w nich wielkość…
      Henryk pił chciwie z ust ojca nauki; zapadały one głęboko w jego młodocianą dusze.
      – A co będzie – zapytał raz – gdy oni zmądrzeją? Oni teraz się uczą robić Interesy…
      Stary się roześmiał.
      – Długo musza się uczyć: nie wiadomo, czy będą mieli czas. To nie tak łatwo umieć chodzić koło pieniędzy. Ja ci ręczę, że oni najpierw nauczą się ordynarnie kląć, niż powiększać polski majątek, i zanim Polskę wzbogacą, już ją rozkradną.
      I do tego także trzeba ich zachęcać. Ta nauka łatwo przychodzi. Gdy ułatwisz człowiekowi kradzież w jakiejkolwiek formie, już go masz w ręku, już ci musi służyć wiernie i na twoje bogactwo się składać.