Kryzys bałkański

Na krawędzi dwóch wieków, XIX i XX, Anglia doszła do przekonania, że największym państwem w Europie stały się Niemcy. Zasadą odwieczną polityki angielskiej jest zwalczanie najsilniejszego mocarstwa w Europie. Niemcy, stawszy się pierwszorzędną siłą gospodarczą, zaczęli też Anglię drażnić swymi aspiracjami kolonialnymi. Wobec tego Anglia zaczęła szczuć Francję na Niemców.

I

Rok 1908 był rokiem kryzysu bałkańskiego. Wielu pisarzy politycznych właśnie w tym roku i właśnie w związku z kryzysem na Bałkanach widzi genezę pierwszej wojny światowej.

Zanim przystąpimy do oświetlenia tej teorii, powiedzmy, co mianowicie się stało.

Miały miejsce cztery wydarzenia:

W lipcu 1908 roku organizacji „Jedność i Postęp” złożonej z patriotów tureckich udało się wzniecić powstanie wojskowe, przed którym kapitulował sułtan Abdulhamid II i przywrócił konstytucję turecką z roku 1876, której od lat kilkudziesięciu nie obserwował. Młodoturcy objęli władzę, wyjaśniwszy Europie, że sułtan Abdulhamid to zwierzę i szatan w ludzkim ciele, zamiłowany morderca i sadysta. Zwykle w tak efektownych stwierdzeniach dużo jest przesady. Sułtan abdykował w następnym 1909 roku. Nie potrafię się wypowiadać na tematy tureckie. Sułtan Abdulhamid od roku 1878 do roku 1908 kierował cesarstwem Ottomanów, unikając wojny, wygrywając wojnę z Grecją, utrzymując całość terytorialną tego państwa. Młodoturcy, znakomicie od niego inteligentniejsi i bardziej patriotyczni, w ciągu lat kilku utracili wszystkie terytoria, wpierw słowiańskie, a później arabskie, które do Turków należały.

Od kongresu berlińskiego w 1878 roku prowincje Bośnia i Hercegowina były administrowane przez państwo austro-węgierskie. Ale właśnie dlatego, że Austro-Węgrzy gospodarowali tam na prawach okupanta, ludność tamtejsza nie miała żadnej reprezentacji parlamentarnej. Młodoturcy, doszedłszy do władzy, dali do zrozumienia, iż będą żądać, aby ludność tych dwóch prowincji wysłała posłów do ogólnotureckiego parlamentu. Ludność Bośni składała się z miliona dwustu tysięcy chrześcijan i sześciuset tysięcy muzułmanów. W liczbie chrześcijan było czterysta tysięcy Chorwatów, osiemset tysięcy Serbów. Muzułmanie żywili uczucia protureckie, Serbowie dążyli do przyłączenia do królestwa serbskiego, wreszcie Chorwaci ulegali nastrojom różnym.

We wrześniu 1908 roku w majątku Buchlau, należącym do hrabiego Berchtolda, późniejszego nieszczęsnego austro-węgierskiego ministra spraw zagranicznych, zjechali się ministrowie spraw zagranicznych Franciszka Józefa i Mikołaja II: baron Aerenthal i Izwolski. W historii dyplomacji spotkanie to będzie zawsze cytowane jako przykład oszustwa dyplomatycznego, które się znakomicie udało. Izwolski uznał się nie tylko za pokonanego i oszukanego, ale i za ośmieszonego i podał się do dymisji, po kilku co prawda miesiącach, aby się nie nazywało, że Aerenthal wywraca carskich ministrów.

Na czym polegało to oszustwo? Dokładnego przebiegu rozmów w Buchlau nie znamy. Wiemy tylko, że odbywały się one w „serdecznej atmosferze”. Należy przypuszczać, iż stanął tam układ rosyjsko-austriacki, antyturecki, układ niezapisany jednak, a polegający na zaufaniu dyplomatów do siebie. W tych rozmowach Aerenthal obiecywał Rosji, ze nie będzie się sprzeciwiał otworzeniu Cieśniny Dardanelskiej dla wojskowej floty rosyjskiej. Jak wiadomo, od czasów nieszczęsnej dla Rosji wojny sewastopolskiej w 1855 roku cieśniny tureckie: Bosfor i Dardanele, były dla rosyjskiej floty wojennej zamknięte[1]. Izwolski chciał się wystarać o zezwolenie na ich otworzenie, ale zdawał sobie sprawę, że będzie to trudne. Natomiast Aerenthal wyjaśnił swemu koledze, że ma zamiar zmienić statut Bośni i Hercegowiny. Dziś te kraje rządzone są na podstawie okupacji, Aerenthal proponował, że Austria dokona aneksji, na czym, jak twierdził, ludność tych krajów może tylko skorzystać.

Izwolski wyjechał z Buchlau w przekonaniu, ze aneksja Bośni i Hercegowiny będzie zapłatą Austrii za pomoc, którą okaże ona Rosji przy otwieraniu Dardaneli. Zaraz po wyjeździe Izwolskiego hrabia Berchtold wmurował tablicę marmurową w swoim pałacu, że tak i tak obradowali tu dwaj ministrowie w serdecznej atmosferze. Ale Aerenthal z aneksją Bośni i Hercegowiny nie czekał ani na załatwienie sprawy dardanelskiej, ani nawet na przystąpienie do jej załatwienia. Oto w kilkanaście dni po serdecznym rozstaniu się z Izwolskim, bo w dniu 5 października 1908 roku, ogłoszony został patent cesarza Franciszka Jozefa wcielający obie te prowincje do państwa Habsburgów na wieczne czasy, jak się wtedy mówiło, a czasami myślało[2].

Izwolski – powtarzam – nabity był w butelkę.

Ta aneksja wywołała protesty w wielu miejscach, ale najenergiczniejsze w Turcji i Serbii. Turcy ogłosili bojkot towarów austriackich i inne rzeczy podobne, w Serbii protesty ujawniły się przede wszystkim w akcji zapalczywego księcia następcy tronu, Jerzego, który zaczął wprost organizować Serbów do pochodu na Austrię. Książę Jerzy w ogóle był człowiekiem bardziej ekspansywnym, później kogoś tam zabił czy coś takiego, i król Piotr I, człowiek niewątpliwie bardzo poważny, odebrał mu następstwo tronu, które przypadło Aleksandrowi, politykowi wielkiej klasy, który zabity był w Marsylii w 1934 roku, ale już jako król Jugosławii zjednoczonej[3].

Aerenthal długie czasy mieszkał w Petersburgu, jako dyplomata austriacki, przedtem nim został ministrem. Kursowała anegdota, oczywiście zmyślona, że Aleksander III zapytał go raz, czy pochodzi ze starego rodu. „Non, Sire – miała brzmieć odpowiedź Aerenthala – maisnousesperonsledevenir(Nie, ale mamy nadzieję nim zostać).” W rzeczywistości Aerenthal był wnukiem kupca zbożowego, Żyda, który nazywał się Lexa, ale był tak bogaty, że uzyskał nobilitację i tytuł baronowski. Tę żydowskość bardzo wypominali Aerenthalowi nie tylko Izwolski, ale także Bülow i Wilhelm II.

Aneksja Bośni i Hercegowiny popsuła stosunki pomiędzy Austrią i Rosją, a więc tym bardziej uzależniła Austrię od Niemiec. Publicyści wskazują, że na tego rodzaju operacje, jak rozmowy w Buchlau z oszukiwaniem kontrahenta, nigdy by nie poszedł poprzednik Aerenthala, hrabia Gołuchowski.

Tutaj muszę zrobić pewną dygresję. Jeden z moich krytyków zauważył, że się często powtarzam. Robię to świadomie i będę robił. Moje książki składają się z trzech elementów: po pierwsze z anegdoty, którą uważam za równoznaczną z ilustrowaniem dziejów, za sposób ułatwiania zrozumienia przeszłości; po drugie z faktów; po trzecie z moich teorii filozoficzno-historycznych. Otóż słuszności tych teorii dowodzę przez powoływanie się na zmienne fakty. Toteż ile razy jakiś fakt potwierdza moją teorię, to ją powtarzam w takim czy innym sformułowaniu.

W związku z Gołuchowskim raz jeszcze przypomnę, że moim zdaniem ten człowiek był bardzo dobrym ministrem austro-węgierskim, ale brakowało polskich zamysłów w jego polityce.

Natomiast jako minister austriacki Gołuchowski był o całą głowę wyższy od Aerenthala, choć nie miał jego nachalstwa. Cała sprawa z Buchlau i aneksją przyniosła o wiele więcej szkody polityce austro-węgierskiej niż korzyści. Zamiana tytułu prawnego okupacji na tytuł aneksji nie była związana z najmniejszymi korzyściami konkretnymi. Natomiast historia ta pokłóciła Austrię jednocześnie z Turcją, Serbią i Rosją w sposób bardzo żywy, który będzie ciążyć na dalszej polityce austro-węgierskiej. Uzależniła Austro-Węgry od Niemiec, podczas kiedy Wilhelm II był z całej aneksji i Aerenthala bardzo niezadowolony. Nerwowy ustrój cesarza Wilhelma sprawiał to, że pewne okoliczności wywoływały w nim fantastycznie olbrzymie teorie. Podobnie jak z utalentowanymi poetami: jedno słowo, jeden dźwięk gotów jest wywołać olbrzymią improwizację. Sądzę, że podobnie jest z wariatami. Otóż Wilhelm pojechał na wschód, do Jerozolimy, i wrócił stamtąd urzeczony pięknem… islamu, Turcji, sułtana, świata muzułmańskiego. Ten człowiek pokochał raptem świat meczetów i muezinów. Aerenthal dokonał operacji antytureckiej bez jego wiadomości, samodzielnie, i Wilhelm II miał do niego uczucie, które miał Hitler do Mussoliniego, gdy ten napadł na Grecję bez zasięgnięcia uprzednio jego rady. Ale poza tym posunięcie Aerenthala było wymierzone w ukochanych przez niego Turków.

Wreszcie jeszcze czwarte dużego znaczenia wydarzenie bałkańskie. Oto tego samego dnia 5 października 1908 roku, kiedy Aerenthal imieniem Franciszka Józefa ogłaszał aneksję Bośni i Hercegowiny, książę Ferdynand bułgarski ogłosił się carem Bułgarii, czyli królem. Miało to także, jak i aneksja Bośni, znaczenie kwalifikacji prawnej bez większego waloru politycznego. Książę Bułgarii był nominalnie wasalem sułtana tureckiego, ale Bułgaria prowadziła politykę jak najbardziej samodzielną. Zdarzyło się jednak, że przedstawiciel bułgarski w Stambule nie został zaproszony na jakiś obiad dla dyplomatów, jako że nie był przedstawicielem samodzielnego państwa – zabrał się i wyjechał, a w ślad za tym, po uzgodnieniu z Austrią, Ferdynand ogłosił się królem. Był to znowu gest poniżający nowy reżim w Turcji, gest aerenthalowski.

II

Wróćmy do teorii, że wydarzenia na Bałkanach w 1908 roku wpierw zrodziły wojnę państw bałkańskich z Turcją, a później poprzez Sarajewo, czyli zabójstwo arcyksięcia Franciszka Ferdynanda i jego żony, wywołały wojnę światową.

Śmiechu warta jest teoria, jakoby państwa bałkańskie były dla świata ważną pozycją, aby dla spraw bałkańskich pierwszorzędne potęgi świata miały w wojnie ryzykować swój byt lub niebyt. W pierwszej wojnie światowej brały udział Niemcy, Rosja, Francja, Anglia, Ameryka. Jeden kraj w Niemczech, jedno generał-gubernatorstwo w Rosji było pod względem gospodarczym wiele więcej warte niż wszystkie kraje bałkańskie razem wzięte. Czytałem nawet ekwilibrystów polityczno-gospodarczych, od humorystów tylko tym się różniących, że są nudni, twierdzących, że przyczyną konfliktu pomiędzy Belgradem a Wiedniem był eksport świń z Serbii[4]. Wzruszam ramionami na takie wywody, bo nie będę z nimi polemizował.

Ani aneksja, ani cesarstwo, ani rewolucja młodoturecka nie mogły mieć decydującego znaczenia dla ogólnej polityki świata i żaden z powyżej opisanych epizodów nie może być uważany za datę epokową w historii świata.

Zupełnie inną datę uznać należy za „kamień milowy” – jak mówią Anglicy – na drodze do światowej wojny. Oto 31 sierpnia 1907 roku został podpisany angielsko-rosyjski traktat regulujący wzajemne stosunki w sprawach Persji, Afganistanu i Tybetu. Dotychczas stosunki tych dwóch mocarstw w sprawach związanych z tymi krajami były bardzo napięte i później jeszcze w 1911 roku powstaną kłótnie o Persję. Ale schemat ogólny przedstawia się w sposób następujący:

Na krawędzi dwóch wieków, XIX i XX, Anglia doszła do przekonania, że największym państwem w Europie stały się Niemcy. Zasadą odwieczną polityki angielskiej jest zwalczanie najsilniejszego mocarstwa w Europie. Niemcy, stawszy się pierwszorzędną siłą gospodarczą, zaczęli też Anglię drażnić swymi aspiracjami kolonialnymi. Wobec tego Anglia zaczęła szczuć Francję na Niemców, popierała jak mogła politykę Delcasségo.

Ale Francja – jak już widzieliśmy – rozumiała, że bez Rosji sama prowadzić wojny z Niemcami nie może. Wobec tego Anglia, która w czasie wojny rosyjsko-japońskiej znajduje się z Rosją w jawnym antagonizmie, postanowiła stworzyć „trójporozumienie” i pozyskać Rosję dla antyniemieckiego frontu.

Stąd Anglia przestaje popierać Turcję, czyli zrywa z polityką, którą uprawiała przez lat dwieście. Jeszcze Pitt w XVIII wieku popierał Turcję przeciw Rosji i tak to było stale do roku 1907, w którym Anglia zmienia politykę i porzuca Turcję, a nawet z rozmysłem oddaje ją wpływom i polityce fantasty Wilhelma II. Niech on się Turcją bawi – myślą Anglicy – to będzie czynnikiem zaogniającym stosunki rosyjsko-niemieckie.

Poprzez Turcję, poprzez Bałkany, poprzez Austro-Węgry i Rosję, poprzez Aerenthala i Izwolskiego zdążała Anglia do zaostrzenia konfliktu niemiecko-rosyjskiego, wbrew poczuciu obu monarchów tych państw, którzy od czasu do czasu zdawali sobie sprawę, że wojna między nimi to koniec ustroju monarchicznego w obu państwach.

III

Ponieważ omawiamy rok 1908, więc opowiedzmy jeszcze o konflikcie pomiędzy Bülowem a Wilhelmem II, jakże charakterystycznym dla ówczesnych stosunków.

Właśnie w roku 1908 Bülow czuje się panem położenia. Wilhelm II obsypuje go wyrazami uznania. Ale temu płytkiemu felietoniście wszystkiego jest za mało. Przecenia swe siły, myśli, że jest zdolny do rządzenia całym państwem, parlamentem i Europą. Krępuje mu ruchy ten cesarz, który jest jednocześnie monarchą, aktorem i frygą na scenie międzynarodowej. Bülow powziął plan skompromitowania go, aby go upokorzyć, sądząc, że wtedy Wilhelm odda mu się w ręce jak skompromitowany uczeń swemu mentorowi.

Mózg Wilhelma pracuje wulkanicznie. Dość jest zacząć z nim rozmawiać, aby mu przez głowę przechodziły wszelkiego rodzaju koncepcje. Odwiedza go korespondent „Daily Telegraph”. Wilhelm ceni sobie zdanie angielskiej opinii publicznej o swojej osobie, zaczyna się mizdrzyć do dziennikarza i pod wpływem podniecenia zaczyna wygadywać duby smalone. Ma jednak tyle przytomności, że stawia za warunek przejrzenie wywiadu przez kanclerza Bülowa i dziennikarz mu obiecuje, że wydrukuje tylko to, co kanclerz uzna za stosowne.

Bülow w swoich pamiętnikach łże, że dnia tego był tak zajęty, że sam nie miał czasu na przeczytanie tego cesarskiego wywiadu, że zlecił to jakiemuś urzędnikowi, który wywiad akceptował.

Oczywiście nikt ani wtedy, ani teraz nie wierzył temu oczywistemu kłamstwu. Zresztą, jak bomba wybuchła, jak idiotyczny wywiad Wilhelma II ukazał się w „Daily Telegraph”, Bülow tak bronił cesarza w parlamencie, że było widoczne, iż chce jeszcze bardziej go pognębić i ośmieszyć. Powstała wtedy kwestia abdykacji Wilhelma II. Najbliżsi członkowie jego rodziny uważali, że istotnie jest to jedyne wyjście z kompromitacji. Przecież Wilhelm w tym wywiadzie oświadczył, że wojna z Boerami była przez Anglików wygrana według wskazówek, których on, Wilhelm, udzielił. Rząd angielski był o to interpelowany w parlamencie oczywiście dla zabawy. Premier oświadczył, że nie ma w archiwach rządu Jego Królewskiej Mości żadnego aktu, który by wskazywał, że dowództwo wojsk brytyjskich w owym czasie korzystało ze wskazówek cesarza Niemiec. Odpowiedź ta wywołała w całej Izbie powszechną wesołość.

Ale Bülowowi nie udała się jego nielojalność, jego intryganctwo – Wilhelm II nie abdykował, ale nabrał do Bülowa obrzydzenia, co było zrozumiałe, i skorzystał z pierwszej okazji, aby go przepędzić, co miało miejsce w lipcu następnego, 1909 roku.

Stanisław Cat-Mackiewicz

Fragment książki „Europa in flagranti”, Wydawnictwo Universitas, Kraków 2012.

Portal KRESY.PL jest patronem medialnym wydania „Pism wybranych” Stanisława Cata-Mackiewicza w krakowskim Universitas.


[1]Chodzi o wojnę krymską (1853–1856).

[2]Austro-Węgry proklamowały aneksję Bośni i Hercegowiny 6 października 1908.

[3]Książę Jerzy utracił następstwo tronu w 1909, po tym jak pobił na śmierć jednego ze służących.

[4]W 1906 zakaz importu serbskiej wieprzowiny do Austro-Węgier zapoczątkował trwający kilka lat konflikt celny zwany „świńską wojną”.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply