Dostęp do morza dla Lwowa!

Lwi Gród, dawna stolica Małopolski Wschodniej i polski Piemont znany jest głównie jako jeden z najbardziej wysuniętych szańców polskich na wschód, Szczepka i Tońka oraz Lwowskich Orląt. Mało osób wie jednak , iż Lwów pływał również po morzach i oceanach.

28 listopada 1918 roku Józef Piłsudski, ówczesny Naczelnik Państwa, wydał rozkaz o utworzeniu marynarek handlowej i wojennej RP. Zaufani współpracownicy mieli za zadanie odnaleźć odpowiedni statek – najważniejsza była funkcjonalność i niezbyt wygórowana cena. Uwagę Polaków przykuł, stojący w rotterdamskim porcie, żaglowiec „Chibsura” vel „Locco” aka „Nest”. Jednostka, choć mająca w swej historii poważne uszkodzenia (między innymi utratę trzech masztów) była barkiem o powierzchni ożaglowania 1500m2. Półtora roku później za 179 000 USD dokonano zakupu. Po przebudowie i remoncie z pierwotnej łodzi pozostała tylko ładownia – zamontowano dwa silniki spalinowe oraz przemalowano ją w całości.

4 września 1921 roku dziekan morski ksiądz Paykart dokonał poświęcenia po czym podniesiono polską banderę wykonaną przez lwowską organizację kobiecą. Statek nie mógł więc przyjąć innego imienia jak „Lwów” – macierzystym portem został Gdańsk, a obsadę stanowili słuchacze Państwowej Szkoły Morskiej w Tczewie. Co ciekawe, niektóre źródła podają, iż statek pływał pod banderą wojenną (choć był jednostką szkoleniową) po to, aby przy zawijaniu do cudzoziemskich portów nie płacić opłat portowych za postój.

Za najdłuższy pobyt na morzu „Lwowa” uznaje się 261 dniowy rejs do Brazylii. Nie dość, iż , jako pierwszy z polskich okrętów, przepłynął równik to pod swoim pokładem wiózł niezwykle cenny towar – 50 skrzyń lwowskich spirytualiów od Baczewskiego. „Lwów” zakończył swój żywot statku szkoleniowego 17 maja 1930 kiedy to przekazano go Marynarce Wojennej (pełnił między innymi rolę „hulka” – pływających koszar). Choć brano pod uwagę przerobienie go na muzeum ostatecznie statek zezłomowano. Jego następcą, w szkoleniu młodych adeptów marynarskich, został „Dar Pomorza”.

„Lwów” odcisnął swoje piętno w historii polskiej marynarki również w inny sposób. Jako, iż w załodze zawsze był więcej niż jeden kapitan żeglugi wielkiej, kapitana okrętu zwano „naczelnikiem”. Zwyczaj ten przeszedł na inne żaglowce szkoleniowe – „Dar Pomorza” oraz „Dar Młodzieży”. Jedną z osób mogących się poszczycić tym tytułem był sławny bohater powieści marynistycznych K. O. Borchardta ”Znaczy Kapitan” Mamert Stankiewicz.

Nie mniej ciekawa przedstawiała sie jedna z osób stanowiąca załogę statku – instruktor (kmdr.por. rez) T. Burton. Był on związany z Brytyjską Misją Morską z która wiązano wielkie nadzieje – jak wiadomo Anglia od wieków panowała na morzu. Strona polska chciała oprzeć budowę swojej floty na doświadczeniach sojusznika, jednak okazało się, iż nie jest on skłonny do pomocy. Przybyła w 1920 r. misja morska angielska, złożona z 4-ch oficerów. 3 z nich są obecnie w Anglii. Misja widocznie miała instrukcje, by przeszkadzać rozwojowi spraw morskich w Polsce – ocenili oficerowie Polskiej Marynarki Wojennej.

Czyżby był to proroczy znak znamionujący zachowanie sojusznika, które w pełni ukazać miał rok 1939? Tego nie wiadomo, natomiast jedno jest pewne – pływający po morzach i oceanach „Lwów” na stałe zapisał się w historii polskiej marynistyki.

Paweł Jan Kozłowski

Bibliografia:

J. Bedzimirski, Współpraca polsko-brytyjska, a bezpieczeństwo morskie Polski w okresie międzywojennym, „Zeszyty Naukowe Akademii Marynarki Wojennej”, Rok XLIX NR 3 (174) 2008 s.81.

J. Tomsia, Lwów pod żaglami, „Kurier Galicyjski”, Nr 6 (202)/2014, s .27

Forum Okrętów Wojennych

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply