Naukowe podstawy nacjokratyzmu – wojna demograficzna

“[…] postulat wzrostu zerowego” nie był jednak przez D. Meadows'a konsekwentnie stosowany. W odniesieniu do Polski stwierdził w cytowanym wywiadzie: 'Na przykład jeżeli chodzi o Polskę, to sądzę, że macie zbyt duży przyrost ludności. 15 milionów ludzi gwarantowałoby równowagę'.

Jak z tego wynika, dla całego świata profesor Meadows proponował wzrost zerowy – czyli stagnację – natomiast dla Polski regres i to bardzo silny, polegający na redukcji ludności o ponad połowę. Jeżeli w jednych krajach nastąpić ma regres, a średnio w skali światowej wzrost zerowy, to znaczy, że w pewnych krajach musiałby wystąpić rozwój; wprawdzie D. Meadows nie wspominał dla jakich krajów przewiduje rozwój, ale można się tego łatwo domyślić. Widać z tego, że celem tego rodzaju opracowań jest hamowanie rozwoju jednych krajów, przy równoczesnym rozwoju innych.”

Od redakcji

„Naukowe podstawy nacjokratyzmu” docenta Józefa Kosseckiego, to książka, która przekonująco, bo w naukowy sposób, dowodzi, że „kosmopolityzm stoi w przededniu klęski”, a interesy narodowe będą artykułowane coraz głośniej. Teza ta stoi w sprzeczności z tą, którą jeszcze nie tak dawno mocno lansowały media głównego nurtu, a przejawiającą się choćby sloganem, że „kapitał nie ma narodowości”.

Powrót poszczególnych państw do polityki narodowej może jednak kryć w sobie niebezpieczeństwo zwycięstwa szowinizmów, które w XX wieku pokazały swój zbrodniczy charakter. Odpowiedzią na to zagrożenie jest postulowany przez doc Kosseckiego nacjokratyzm, „który postuluje pełną niepodległość zewnętrzną i wewnętrzną dla wszystkich narodów”.

W książce obok wielu ciekawych rozważań, przewija się temat demografii, a ściślej rzecz ujmując tego, jak za pomocą eksportu idei ograniczania urodzin, państwa takie jak Anglia, czy USA osłabiały swoich najgroźniejszych rywali. Ta część jest niezmiernie pouczająca i każdy polski polityk powinien się z nią zapoznać. Staliśmy się bowiem obiektem skutecznej agresji informacyjnej, której skutki dla narodu polskiego są fatalne.

Dzięki uprzejmości Autora, prezentujemy Państwu fragmenty (ze stron od 115 do 152) drugiego wydania „Naukowych podstaw nacjokratyzmu”, poświęcone zagadnieniom demograficznym. Zainteresowanych całą książką odsyłamy na stronę HarFOR-u, gdzie można ją nabyć.

Fragment książki „Naukowe podstawy nacjokratyzmu”

„Równocześnie z rewolucją przemysłową rozpoczęła się w Anglii rewolucja demograficzna – obniżyła się stopa zgonów, natomiast liczba urodzeń pozostała mniej więcej na nie zmienionym poziomie. Zaczęła się eksplozja demograficzna, która trwała w Anglii praktycznie przez cały wiek XIX. Ludność Anglii (z Walią i Szkocją) wzrosła z 10,5 mln w 1800 r. do 37 mln w roku 1900, mimo że w tym samym czasie co najmniej 9 mln osób wyemigrowało poza Wyspy Brytyjskie. Liczba dzieci w rodzinach angielskich założonych przed 1850 r. wynosiła przeciętnie 7,6, a jeszcze w małżeństwach zawartych około 1870 r. – 6,5”[1].

„W tym samym dziesięcioleciu, gdy w Anglii rozpoczynała się rewolucja przemysłowa, we Francji wybuchła Wielka Rewolucja, która zburzyła stosunki społeczno ustrojowe, tworząc podstawy rozwoju systemu kapitalistycznego. Stała się wówczas rzecz ciekawa – Anglia, w której kapitalistyczne stosunki panowały już od dawna, nie poparła Francji lecz wolała się sprzymierzyć z feudalnymi monarchiami i prowadzić nieubłaganą walkę przeciw rewolucyjnej, a później napoleońskiej Francji. Walka ta trwała ćwierć wieku, aż do całkowitego pokonania Napoleona i przywrócenia we Francji starych stosunków (o tyle oczywiście, o ile było to jeszcze możliwe – tzn. praktycznie tylko w dziedzinie politycznej, i to w sposób dość ograniczony)”[2].

Takie postępowanie Wielkiej Brytanii świadczy o tym, że interesy państwowo narodowe były ważniejsze niż solidarność klasowa (eksponowana przez marksistów). Warto przy tym przypomnieć, że analogiczne zjawisko wystąpiło nieco wcześniej, gdy królewska Francja poparła zbuntowaną kolonię korony Brytyjskiej w Ameryce Północnej, umożliwiając tym samym powstanie USA o ustroju republikańskim.

Na przełomie XVIII i XIX wieku Francja była głównym rywalem Wielkiej Brytanii, która starała się wszelkimi możliwymi sposobami ją osłabiać.

„Opłacany przez Kompanię Wschodnioindyjską T. Malthus ogłosił na przełomie XVIII i XIX w. swą teorię w myśl której wielkość płacy roboczej jest odwrotnie proporcjonalna do liczby ludności robotniczej. Wynika to – jego zdaniem – z prawa natury, zgodnie z którym liczba ludności wzrasta w postępie geometrycznym, suma zaś środków utrzymania w postępie arytmetycznym. Jako najpewniejszy środek uniknięcia nędzy zalecał Malthus ludziom pracy, aby płodzili mniej dzieci. Pisał on m.in.: Główna i stała przyczyna ubóstwa mało lub wcale nie zależy od sposobu rządzenia czy też nierównomiernego podziału dóbr. Bogaci nie są w stanie zapewnić biednym pracy i wyżywienia. Dlatego biedni z samej istoty rzeczy nie mają prawa domagać się od nich tego czy owego. Ta ważna prawda wynika z prawa ludnościowego (…). Biedny, który znalazł się bez pracy, jest – zdaniem Malthusa – zbędny i jest sam winny swego ubóstwa. Na wielkich godach życia nie ma dla niego miejsca. Przyroda każe mu odejść i nie omieszka doprowadzić do wykonania swego wyroku”[3].

Następstwem dysproporcji między szybkością wzrostu liczby ludności a szybkością wzrostu produkcji żywności „(…) są zdaniem Malthusa, epidemie, głód i inne klęski spełniające rolę naturalnego regulatora zaludnienia. (…)

Teorii Malthusa nie starano się propagować w samej Anglii, co więcej gdy w latach dwudziestych XIX wieku Place usiłował propagować ograniczanie urodzeń wśród robotników manchesterskich, spotkał się od razu z powszechnym potępieniem angielskiej opinii publicznej. Bardzo szybko natomiast maltuzjanizm został z Anglii wyeksportowany na kontynent, przede wszystkim do Francji. Anglia zadbała też o to, by ten towar eksportowystale unowocześniać.

Po pewnym czasie pojawił się neomaltuzjanizm. W połowie XIX wieku G. Drysdale, zamiast zalecanych przez Malthusa późnych małżeństw i zupełnej wstrzemięźliwości seksualnej w małżeństwie, propagował środki zapobiegawcze i szerzył opinię, że rodziny wielodzietne ubogich są największym grzechem seksualnym. W drugiej połowie XIX wieku zaczęto zakładać ligi neomaltuzjańskie, z których w 1900 roku powstała Fédération Universelle de la Régénération Humaine (Światowa Federacja dla Odrodzenia Ludzkości) – pod tym pięknym szyldem kryła się międzynarodowa organizacja neomaltuzjańska. Propaganda maltuzjańska starała się przedstawić ograniczenie dzietności i tym samym przyrostu naturalnego jako warunek rozwoju gospodarczego i dobrobytu[4].

Przez cały XIX wiek Francja coraz bardziej ulegała propagandzie maltuzjańskiej i neomaltuzjańskiej. Zarówno w różnego rodzaju publikacjach, działalności różnych organizacji, jak też nawet w zarządzeniach prefektów zaczęto realizować politykę antypopulacyjną starając się preferować model rodziny małodzietnej. Przez ograniczanie liczby dzieci chciano osiągnąć efekty gospodarcze. W rezultacie rozpowszechnił się we Francji model rodziny o małej liczbie dzieci lub wręcz bezdzietnej i rozwój ludnościowy Francji został zahamowany – w 1900 roku ludność Francji wynosiła 40,5 mln, a więc przez sto lat wzrosła tylko o 45%, podczas gdy ludność Anglii w tym samym czasie powiększyła się niemal czterokrotnie osiągając w 1900 roku 37 mln. Równocześnie rzeczywistość zadała kłam teoriom neomaltuzjańskim – Anglia i inne kraje o większej dynamice ludnościowej (jak np. Niemcy) wyprzedziły Francję w rozwoju gospodarczym – np. w roku 1900 Anglia produkowała 9100 tys. ton surówki żelaza, podczas gdy Francja tylko 2714 tys. ton”[5].

[…]

W pierwszym okresie powojennym rozwijano też potencjały demograficzne. Najlepiej świadczą o tym dane statystyczne.

W 1955 roku ludność ZSRR liczyła 200,2 mln, zaś współczynnik urodzeń rok wcześniej wynosił 25,6 (na 1000 mieszkańców). W tym samym roku przemysł radziecki wyprodukował 45,3 mln t stali (16,8% produkcji światowej) – 226,3 kg na jednego mieszkańca. Natomiast ludność USA w tymże roku liczyła 165,3 mln, współczynnik urodzeń wynosił 24,6, zaś przemysł amerykański wyprodukował 106,2 mln t (39,5% produkcji światowej) – 642,5 kg na mieszkańca[6].

Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że przed II wojną światową w 1937 ludność ZSRR liczyła 175,5 mln., zaś przemysł wytapiał 17,8 mln. t stali (101,4 kg na jednego mieszkańca), natomiast ludność Stanów Zjednoczonych wynosiła 128,8 mln, a ich przemysł wytapiał 51,4 mln t stali (399,1 kg na jednego mieszkańca)[7], wówczas możemy wyliczyć, że w okresie 1937-1955 r. ludność ZSRR wzrosła o 15,2%, produkcja stali o 154,5%, zaś produkcja stali na głowę mieszkańca o 123,2%, analogiczne liczby dla USA wynoszą 28,3%, 106,6% i 61%.

Powyższe liczby świadczą o tym, że w rozpatrywanym okresie, zarówno całkowita produkcja stali jak i produkcja stali na jednego mieszkańca rosła w ZSRR szybciej niż w USA, jedynie procentowy przyrost liczby ludności w USA był szybszy niż w ZSRR – co niewątpliwie było związane ze stratami wojennymi. Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę, współczynniki urodzeń w ZSRR i USA w ostatnim roku badanego okresu, które były zbliżone – z pewną przewagą ZSRR – wówczas można było przewidywać dalsze zmiany badanych parametrów na korzyść ZSRR. Musiało to wywołać niepokój USA i ich sprzymierzeńców, tym bardziej, że parametry wzrostu demograficznego większości krajów NATO były niższe niż ZSRR i niektórych innych krajów Układu Warszawskiego. Przystąpiono w związku z tym do ofensywy informacyjnej, w której wykorzystano neomaltuzjanizm.

„Amerykańskie czasopismo »Population Bulletin« już w 1948 r. apelowało do pedagogów, naukowców i polityków, a nawet do działaczy kościelnych w Anglii i USA, by wzięli aktywny udział w walce z ideologią komunistyczną, która twierdzi, że przeludnienie nie istnieje, w walce z optymistyczną psychologią komunizmu.

Propagandą idei neomaltuzjańskich zaczęły się zajmować takie organizacje jak Amerykańskie Stowarzyszenie Ulepszania Rodzaju Ludzkiego, Federacja Ulepszania Ludzi, Liga Maltuzjańska, Federacja Planowania Produkcji Dzieci, Liga Świadomego Macierzyństwa, Amerykańskie Towarzystwo Eugeniczne, Amerykańskie Stowarzyszenie do Spraw Ludnościowych i wiele innych.

Bardzo wpływowe było założone w USA stowarzyszenie neomaltuzjańskie Amerykańska Federacja Planowania Macierzyństwa (Planned Parenthood Federation of America) oraz Biuro Badań (Research Bureau) w Nowym Jorku, którego kierownikiem został A. Stone, powołało ono do życia międzynarodową organizację rodziny planowanej, dysponującą wielkimi funduszami i organizującą kongresy międzynarodowe.

Amerykańscy neomaltuzjanie zaczęli się domagać przymusowej kontroli urodzeń w skali całego świata oraz redukcji zaludnienia krajów niedorozwiniętych gospodarczo.

Po wojnie Amerykanie okupujący Japonię zasugerowali wprowadzenie ustaw mających na celu redukcję urodzeń, jako pomoc zdrowotną i społeczną dla tego kraju. Współczynnik urodzeń w Japonii spadł z 28,2 urodzeń na 1000 mieszkańców w 1950 r., do 17,2 w 1960 r.

Również w Anglii neomaltuzjanie prowadzili ożywioną działalność – np. zaraz po wojnie londyński „Times” postulował uzależnienie pomocy gospodarczej dla Włoch od przyjęcia przez to państwo postulatów ruchu neomaltuzjańskiego dotyczących redukcji urodzeń.

Najbardziej jednak niepokoił Amerykanów wysoki przyrost naturalny w państwach komunistycznych, który był uważany za dowód agresywnych zamiarów tych państw. Amerykański dyplomata William Bullit w jednej ze swych książek o ZSRR stwierdził, że przyrost ludności w Związku Radzieckim następuje o tyle szybciej niż w Stanach Zjednoczonych, że w pokojowych warunkach mniej więcej za trzydzieści lat ludność Związku Radzieckiego będzie w przybliżeniu o 100 mln ludzi większa niż w Stanach Zjednoczonych[8].

Inny neomaltuzjanista Cook, stwierdził, iż w Rosji panuje przekonanie, że przeludnienie jest niemożliwe. Wnioski polityczne z tej doktryny są zupełnie oczywiste, ponieważ chodzi tu o zalanie świata komunistycznymi niemowlętami[9].

Charakterystyczne były wystąpienia angielskiego neomaltuzjanisty A. Huxley’a, który twierdził, że konieczne jest zawarcie międzynarodowego porozumienia w sprawie redukcji liczby ludności, zaznaczając przy tym, że jeżeli kraje komunistyczne nie zgodzą się przyjąć tego rodzaju porozumienia będzie to stanowić nowy dowód agresywnych ich zamiarów. Huxley domagał się, by wszystkie kraje wyrzekły się suwerenności narodowej tworząc światowe państwopod egidą USA. Tylko Stany Zjednoczone mogą właśnie, jego zdaniem, zaprowadzić skuteczną kontrolę liczby urodzeń na całym świecie, a tym samym wybawić świat od wojen, głodu, nędzy i bezrobocia[10].

Inni neomaltuzjanie amerykańscy Burch i Pandell zaproponowali już w latach czterdziestych (…) by ONZ lub jakaś inna organizacja światowa uchwaliła program redukcji ludności, który zobowiązywałby wszystkie kraje do wprowadzenia w życie ustaw o sterylizacji i o ograniczeniach w zawieraniu małżeństw[11].

Kolejny neomaltuzjanista Angus oświadczył w 1949 roku, że problem żywności i ludności jest tylko częścią wielkiego problemu politycznego, który polega na znalezieniu drogi prowadzącej do utworzenia rządu światowego[12].

Schemat propagandy neomaltuzjańskiej był stosunkowo prosty: najpierw podejmowano rzeczywiście istniejący w wielu krajach problem względnego przeludnienia i braku żywności, potem postulowano utworzenie międzynarodowej organizacji zajmującej się kontrolą urodzeń, przedstawiając katastroficzne prognozy ostrzegające przed nieszczęściami, które mogą grozić ludzkości, jeżeli nie nastąpi redukcja zaludnienia w skali światowej, postulowane są przy tym humanitarne – zdaniem neomaltuzjanistów – metody ograniczania przyrostu naturalnego – przede wszystkim antykoncepcja i przerywanie ciąży. W okresie zimnej wojnypodkreślano przy tym, że jeżeli ZSRR i inne kraje komunistyczne nie przyjmą planów ograniczania przyrostu ludności, będzie to dowodem ich agresywnych zamiarów.

Podczas konferencji szefów rządów USA, ZSRR, Francji i Wielkiej Brytanii, która odbyła się w dniach 18-23 lipca 1955 r. w Genewie, strona zachodnia naciskała na stronę radziecką, by zdecydowała się na politykę ograniczania przyrostu naturalnego w skali całego obozu komunistycznego. Taka polityka miała być dowodem pokojowych zamiarów ZSRR, a ponadto miała ułatwić podniesienie stopy życiowej w krajach komunistycznych. N. Chruszczow uległ naciskom dając się przekonać i na przełomie 1955 i 1956 r. w niemal wszystkich krajach komunistycznych (z wyjątkiem ChRL i NRD) zainicjowana została polityka ograniczania urodzeń. Jednym z pierwszych jej przejawów stało się zalegalizowanie przerywania ciąży, najpierw w ZSRR, a następnie w prawie wszystkich krajach komunistycznych będących jego satelitami (warto przy tym odnotować, że socjalistyczna Jugosławia już w 1952 roku wydała ogólnozwiązkową ustawę legalizującą aborcję); w Polsce legalizacja przerywania ciąży z powodu trudnych warunków życiowych kobiety ciężarnej dokonana została w kwietniu 1956 r. (Dz. U. nr 12 poz. 61, Ustawa z dn. 27 kwietnia 1956 r.).

Gdy po 1955 roku nastąpiło odprężenie w stosunkach międzynarodowych, propaganda neomaltuzjańska została nieco zmodyfikowana. Zaczęto poprzez różnego rodzaju publikacje w czasopismach naukowych i popularnych, a także poprzez radio a następnie telewizję, wreszcie wykorzystując osobiste kontakty z naukowcami i działaczami z krajów komunistycznych jak również krajów Trzeciego Świata, przekonywać, że wysoki przyrost naturalny stanowi podstawowy hamulec wzrostu stopy życiowej. Wysoki przyrost naturalny przedstawiano jako dowód „ciemnoty i zacofania”. Istotną rolę odgrywały przy tym analizy mające pewną podbudowę naukową.

13 lipca 1959 roku ogłoszony został raport pracującej pod kierunkiem gen. Williama Drappera Prezydenckiej Komisji do Badania Programu Pomocy Wojskowej USA. Komisja ta stwierdziła, że wysiłki rozwojowe w wielu obszarach świata zostają niweczone przez coraz większy przyrost ludności. Zalecano też w związku z tym, aby Stany Zjednoczone tym państwom, z którymi współpracują w ramach pomocy ekonomicznej, pomogły w układaniu, w razie ich życzenia, planów wynikających z szybkiego rozwoju ludności[13].

Biskupi amerykańscy w odpowiedzi na raport komisji Drappera potępili kampanię propagandową, która wywarła wpływ na międzynarodową, narodową i osobistą opinię na korzyść programów zapobiegania urodzeniom. Biskupi przypomnieli katolikom, że nie wolno im udzielać poparcia żadnej akcji propagującej sztuczne zapobieganie urodzeniom, poronienia czy sterylizację. Zdaniem amerykańskich biskupów rozwój ludności może być kontrolowany tylko godziwymi środkami[14].

Tymczasem katolik John F. Kennedy po objęciu prezydentury stworzył przy ambasadach USA w krajach słabo rozwiniętych ataszaty kontroli urodzeń[15]. 30 IX 1968 roku sekretarz obrony USA 1962-68, Robert S. Mc Namara, przejąwszy kierownictwo Banku Światowego, w mowie na otwarcie XXXIII Sesji Banku, wystąpił z wnioskiem, by nie udzielać kredytów rozwojowych krajom Trzeciego Świata, jeżeli nie wprowadzą u siebiekontroli urodzeń[16]. Dwadzieścia lat później w 1988 roku Fundusz Ludnościowy ONZ wspierał aż 2000 projektów antynatalistycznych na całym świecie. Od 1979 roku uczestniczył w chińskim programie antyurodzeniowym[17].

Ukazywało się też wiele opracowań naukowych propagujących ograniczenie rozwoju ludności. Najpoważniejsza analiza tego rodzaju została zawarta w 1-szym Raporcie Rzymskim, opracowanym na zlecenie słynnego Klubu Rzymskiego, przez zespół pod kierownictwem amerykańskiego naukowca dr Dennis’a Meadows’a profesora Dorthmouth College w USA[18].

D. Meadows, przebywając w Warszawie pod koniec 1974 roku udzielił wywiadu przedstawicielowi tygodnika „Kultura” stwierdzając wyraźnie, że »zerowa stopa wzrostu«, która jest podstawowym postulatem Raportu Rzymskiego, jest ciągle aktualna.»Dalszy przyrost ludności, wzrost produkcji przemysłowej oraz większe zużycie energii i zasobów naturalnych, zanieczyszczenia środowiska i coraz większy niedobór żywności – wszystko to jest niestety faktem. Należy zmienić politykę wzrostu. Obecnie już ludność i zużycie – w najszerszym sensie znaczenia tego słowa – przewyższają zapasy. Grozi nam zawał. I stąd: państwa powinny prowadzić taką politykę, która by gwarantowała stan stały – równowagę ludności, zużycia materiałów i surowców, energii i żywności (…) Więc nie zmieniłem swoich poglądów – myślę, że tylko«wzrost zerowy»może nas doprowadzić do równowagi światowej«[19].

Skądinąd słuszny postulat wzrostu zerowego” nie był jednak przez D. Meadows’a konsekwentnie stosowany. W odniesieniu do Polski stwierdził w cytowanym wywiadzie: Na przykład jeżeli chodzi o Polskę, to sądzę, że macie zbyt duży przyrost ludności. 15 milionów ludzi gwarantowałoby równowagę[20].

Jak z tego wynika, że dla całego świata profesor Meadows proponował wzrost zerowy– czyli stagnację – natomiast dla Polski regres i to bardzo silny, polegający na redukcji ludności o ponad połowę. Jeżeli w jednych krajach nastąpić ma regres, a średnio w skali światowej wzrost zerowy, to znaczy, że w pewnych krajach musiałby wystąpić rozwój; wprawdzie D. Meadows nie wspominał dla jakich krajów przewiduje rozwój, ale można się tego łatwo domyślić. Widać z tego, że celem tego rodzaju opracowań jest hamowanie rozwoju jednych krajów, przy równoczesnym rozwoju innych. Stanowią więc one element wojny psychologicznej, służąc do inspiracji określonych decyzji.

Po wystąpieniach różnych naukowców i publicystów wypowiadających się w swoim własnym imieniu, przyszła kolej na wystąpienia bardziej oficjalne. Np. w 1974 roku odbył się w Bukareszcie Światowy Kongres Ludnościowy, na którym oficjalna delegacja Stanów Zjednoczonych lansowała usilnie Światowy Plan Akcji, który ustalał zadania ograniczania przyrostu ludności dla określonych obszarów geograficznych i państw. Wykonanie tych zadań miało być obwarowane ewentualnymi sankcjami gospodarczymi – kraje, które nie wykonałyby planu ograniczania przyrostu naturalnego, nie mogłyby liczyć na pomoc gospodarczą. Plan ten nie uzyskał aprobaty większości uczestników Kongresu, gdyż zdecydowanie sprzeciwiły mu się delegacje krajów Trzeciego Świata oraz krajów socjalistycznych[21]. Delegacja Stolicy Apostolskiej ostro skrytykowała Plan przedstawiony na bukareszteńskim Kongresie, zarzucając mu, że może on otwierać drogę do legalizacji aborcji[22].

W dwadzieścia lat po konferencji bukareszteńskiej, w 1994 r. w Kairze, odbyła się konferencja ONZ nt. „Ludność a rozwój”, której uczestników znowu podzieliły poglądy w kwestiach aborcji, oświaty seksualnej oraz równouprawnienia płci. Godna odnotowania była przy tym daleko idąca zbieżność poglądów Watykanu i wielu krajów muzułmańskich. Papież Jan Paweł II w następujący sposób zidentyfikował zamiary organizatorów konferencji w Kairze: wnikając w motywy projektu dokumentu przygotowanego na konferencję w Kairze, można bez trudu odkryć właśnie próbę nadania sankcji prawnej takiej niesprawiedliwości kosztem najuboższych warstw społecznych tzw. Trzeciego Świata. Zamiast przedsięwziąć działalność zmierzającą do sprawiedliwego podziału dóbr i do integralnego rozwoju, usiłowano zaproponować, a poniekąd nawet narzucić społeczeństwom biedniejszym i rozwijającym się rozwiązania, których kluczowym elementem jest aborcja[23].

Walka o cele i sposoby sterowania rozwoju demograficznego na świecie, toczyła się przez długie lata. Jak wielkie znaczenie dla rozwoju społeczno-gospodarczego mają przyjęte w tej dziedzinie rozwiązania, świadczyć może historia PRL po 1956 roku (…).

Polityka ograniczania przyrostu naturalnego, prowadzona w PRL i innych krajach komunistycznych od 1956 r. dała rezultaty w postaci wyraźnego spadku urodzeń. Np. w Polsce w 1955 roku liczba urodzeń wynosiła 794 tys., zaś w następnych latach systematycznie spadała osiągając w 1967 roku 520 tys. W kilkanaście lat potem zaowocowało to spadkiem podaży siły roboczej i poważnym kryzysem ekstensywnego systemu sterowania społecznego”[24].

W tym samym okresie współczynnik urodzeń w krajach komunistycznych spadł – np. w 1970 roku dla ZSRR wynosił 17,4, a dla Polski 17,0. Jednakże już w ciągu następnych kilkunastu lat zaczął się podnosić – w 1986 r. dla ZSRR wynosił 20,0, zaś dla Polski w 1983 roku 19,7. Tymczasem w krajach NATO współczynniki urodzeń spadły – w 1986 r. w USA do poziomu 15,5, Wielkiej Brytanii 13,3, we Francji 14,1, a w RFN tylko 10,2. W 1987 roku liczba ludności ZSRR wynosiła 283,1 mln, zaś USA 243,8 mln[25].

doc Józef Kossecki

Tematy pokrewne:

„Agresja demograficzna dawniej i dziś”

„Póki my żyjemy, czyli jak demografia zmienia historię”

„Demografia rządzi światem, czyli jak chrześcijaństwo wygrało z islamem”

___________________________

Przypisy:

1J. Kossecki, Gry sił i interesów w historii, Warszawa 1981, s. 123.

2Tamże, s. 124-125.

3Tamże, s. 124.

4Por J. Kossecki, Cybernetyka społeczna, Warszawa 1981, s. 180-181.

5J. Kossecki, Niepokoje demografów, [w:] „Życie i Myśl”, nr 5/1974, s. 40-55.

6Por. Roczniki Statystyczne 1956 i 1957, GUS Warszawa.

7Por. Mały Rocznik Statystyczny 1939, GUS Warszawa.

8Cyt. wg. A. J. Popow, Neomaltuzjanizm ideologia imperializmu, Warszawa 1955, s. 136-137.

9Cyt. wg. A. J. Popow, Neomaltuzjanizm…, wyd. cyt. s. 137.

10A. J. Popow, Neomaltuzjanizm…, wyd. cyt., s. 127.

11Tamże, s. 127-128.

12Tamże, s. 128.

13Por. J. Rock, Czas nadszedł, Warszawa 1966, s. 75-76. „America”, 101 (1959). Cyt. wg. M. Czachorowski, Samopomoc?, „Nasz Dziennik”, 17-18 kwietnia 1999 r., s. 10.

14Por. J. Rock, Czas nadszedł, wyd. cyt., s. 77-78. J. Noonan, Contraception, Cambridge 1966, s. 511. Cyt. wg. M. Czachorowski, Samopomoc, wyd. cyt.

15Por. E. J. Osmańczyk, Encyklopedia spraw międzynarodowych i ONZ, Warszawa 1974, s. 1875.

16M. Czachorowski, Samopomoc?, wyd. cyt.

17Por. tamże.

18Por. The Limits to Growth, Pantomac Associates Book, New York 1972.

19„Kultura”, Warszawa, 12 stycznia 1975 r.

20Tamże.

21Por. „Zarządzanie”, nr 10, 1975, s. 34-37.

22Por. M. Czachorowski, Samopomoc?, wyd. cyt.

23Jan Paweł II, Kościół broni godności małżeństwa i rodziny. Spotkanie z kardynałami i pracownikami Kurii Rzymskiej, 22 grudnia 1994 r. Cyt. wg. M. Czachorowski, Samopomoc?, wyd. cyt.

24J. Kossecki, Wpływ totalnej wojny informacyjnej na dzieje PRL, Kielce 1999, s. 246-250.

25Por. Rocznik Statystyczny 1988, GUS Warszawa.

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. nacjokratyzm
    nacjokratyzm :

    W dzień śmierci Pana docenta Kosseckiego (ale jeszcze w godzinie jego życia), dodałem swój pierwszy komentarz na tym szacownym portalu, w którym poza wypowiedzią na temat nacjonalizmu (i pokrewnych), poleciłem wszystkim ostatnią książkę Pana docenta “Naukowe Podstawy Nacjokratyzmu”. Bardzo się cieszę, że wiedza w niej (i innych jego książkach) zaczęła być tu prezentowana i rozprzestrzeniana. Jesteście, chyba pierwszym medium, które zamieściło fragmenty z zeszytów oświęcimskich, tak ważne dla zrozumienia, procesów demograficznych zachodzących w Polsce i nie tylko. Nie wiem czy w jakiś sposób się do tego przyczyniłem :), w każdym razie nie zauważyłem, żeby jego teksty pojawiały się tu wcześniej, ale jeśli tak, to oznaczałoby to, że warto szerzyć informacje, istotne z punktu widzenia interesu naszego narodu, chociażby w takiej “minimalnej” formie jak komentarz. Życzę wam kresy.pl i wszystkim czytelnikom tego portalu, aby w komentarzach pojawiało się mniej inwektyw i wszelkiego rodzaju “osobistych wycieczek”, a więcej rzetelnej wiedzy i wymiany poważnych argumentów, dla dobra nas wszystkich. Moja propozycja w tej sprawie jest krótka: na wszelkie komentarze, niewnoszące nic do zrozumienia danego zagadnienia, zawierające wyrażenia obraźliwe itp. – nie reagować! Traktować jak celową prowokację wroga!
    Pozdrawiam wszystkich serdecznie.