Szkoła krakowska

W roku 1940, w chwili, kiedy to piszę, idea Bobrzyńskiego oparcia Polski na Austrii, doczekała się poważnej rehabilitacji. Widzę tu błyszczące inteligencją, ciemne oczy młodego człowieka, który wiosną 1940 roku przekłada mi w Paryżu: „Polska upadła, bo położona pomiędzy Niemcami a Rosją nie miała oparcia na południu!”

Powiedziałem, że trzy elementy kształtowały Polskę sprzed wielkiej wojny: (a) szkoła krakowska, (b) ruch nacjonalistyczny, (c) socjalizm. Z tych trzech elementów szkoła krakowska miała wpływ najmniejszy, nigdy nie działała na masy, w epoce poprzedzającej wielką wojnę straciła wszelki kontakt z młodym pokoleniem. Jednak ona jedynie miała styczność z dalszą naszą przeszłością, styczność zresztą natury polemicznej. Szkoła krakowska, stańczycy, rodzą się z krytyki powstania 1863 roku, nazwę swą otrzymują od Teki Stańczyka, wydawnictwa, które ośmieszało niektórych powstańców. Bo jak każda wojna, tak i powstanie roku 1863 stało się święte dopiero w oczach następnego pokolenia – ci, którzy je przeżyli, krytykowali gorąco wodzów i niepowodzenia.

Wiele cech złożyło się na wybitną indywidualność szkoły krakowskiej. Była ona szkołą historyczną, szkołą historyczno-prawną, szkołą polityczną. Paweł Popiel, Józef Szujski, Stanisław Koźmian, Stanisław hrabia Tarnowski byli wodzami szkoły krakowskiej w latach popowstaniowych. Michał Bobrzyński, namiestnik Galicji w latach 1907–1911, był jej indywidualnością najsilniejszą. Epigonami stańczyków byli Władysław L. Jaworski i Stanisław Estreicher. Redakcja „Czasu”, pisma, które nie było rzekomo oficjalnym organem stronnictwa Prawicy Narodowej (taką nazwę przyjęli konserwatyści krakowscy na kilka lat przed wojną) i które czasami wchodziło w konflikt z wybitnymi dygnitarzami w Wiedniu lub we Lwowie, stanowiła jednak zawsze mózg tego stronnictwa i laboratorium pomysłów.

Stańczycy stworzyli w Galicji możliwość współpracy Polaków z władzą zaborczą. To, co Gołuchowskiemu po powstaniu 1863 roku udało się w Austrii, Aleksandrowi Wielopolskiemu nie udało się w Rosji, było nie do pomyślenia w zaborze pruskim.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Ta współpraca z zaborcą, która się udała, która oddała zarząd kraju w ręce polskie, zabarwiała oczywiście całą ideologię szkoły krakowskiej i działała w dwóch kierunkach: albo w doradzaniu Polakom w innych dzielnicach, aby czynili to samo (trójlojalizm), albo w przemyśliwaniu, czyby się nie dało uczynić z Galicji polskiego Piemontu, zjednoczyć całej Polski dokoła Galicji, tak jak Włochy zjednoczyły się dokoła królestwa sardyńskiego.

Najwybitniejszą postacią szkoły krakowskiej był niewątpliwie Bobrzyński. Jego Dzieje Polski,pisane w latach osiemdziesiątych z pasją, z zajadłością, z zawziętością, atakują wszystkie upodobane przez rodaków teorie o naszej przeszłości, walą jak młotem we frazesy romantycznej ideologii. Tolerancja polska w wieku XVI – nie było u nas stosów z palonymi heretykami, podczas gdy cała Europa pławiła się we krwi wojen religijnych! To anachronizm – pisze Bobrzyński – twierdzenie śmieszne. Nasz polski indyferentyzm wobec kalwinów i arian w wieku XVI nie był jakąś tolerancją religijną, której pojęcie w ogóle zrodziło się o wiele później, dopiero w wieku XVIII, już w epoce liberalnej, sceptycznej i szanującej indywidualność ludzką. Rzekoma tolerancja polska nie była jakimś cudownym polskim antydatowaniem zjawiska nieznanego szesnastowiecznej Europie. To, co poetycznie nazywamy tolerancją polską XVI wieku, wynikało po prostu z braku siły przekonań w Polsce, z braku charakterów, z politycznej rozwiązłości. Bobrzyński atakuje po kolei królów popularnych w Polsce, broni królów niepopularnych, atakuje Zygmunta Augusta, usprawiedliwia Augusta II. „Brak silnej władzy zgubił Polskę” – oto teza szkoły krakowskiej, którą można nazwać główną tezą tej szkoły.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Bobrzyński był indywidualnością na wskroś oryginalną i silną. Kiedy w roku 1919 napisał wspaniałą broszurę pt.: O zespolenie dzielnic Rzeczypospolitej,można było powiedzieć, że jest to odbicie idei Maurrasa o konieczności zachowania odrębności prowincjonalnych i opieraniu kultury narodowej na regionalizmie. Tylko, że to właśnie nie był żaden Maurras, ale Bobrzyński; studiując dzieła Bobrzyńskiego, dochodzi się z całą pewnością do przekonania, że ten wielki konserwatywny ideolog polski doszedł tutaj do rozwiązań wspólnych z rojalistycznym francuskim pisarzem, nie pod jego wpływem, lecz zupełnie od niego niezależnie, sam z siebie.

W owych czasach w akademickim Zjednoczeniu krakowskim, podczas zebrania dyskusyjnego, z ust słuchacza filozofii, Wyszyńskiego, padło oświadczenie, że cała polska rzeczywistość współczesna mieści się w czterech nazwiskach: Bobrzyński, Dmowski, Piłsudski, Studnicki. Uszeregowanie prawdziwie przedwojenne: Bobrzyński był ekscelencją, tajnym radcą, człowiekiem, który miał dostęp do cesarza w każdej chwili i któremu Franciszek Józef ufał bezgranicznie; Dmowski jest wówczas byłym prezesem Koła Polskiego w Dumie petersburskiej, uznanym liderem społeczeństwa w Królestwie; Piłsudski – zaledwie wodzem podziemia i organizacji młodzieżowych; Studnicki – niczym, tylko mózgiem, od którego szły iskry zapładniające czyny innych i wywołujące inicjatywy.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

W roku 1940, w chwili, kiedy to piszę, idea Bobrzyńskiego oparcia Polski na Austrii, doczekała się poważnej rehabilitacji.

Widzę tu błyszczące inteligencją, ciemne oczy młodego człowieka, który wiosną 1940 roku przekłada mi w Paryżu:

„Polska upadła, bo położona pomiędzy Niemcami a Rosją nie miała oparcia na południu.”

Tym młodym człowiekiem był pretendent austriacki[1].

Spróbujmy następującego biegu rozumowania.

Czechy prawie do ostatniej chwili swego istnienia wołały, że wolą Anschluss,tj. przyłączenie Austrii do Niemiec, tj. okrążenie Czech przez państwo niemieckie, aniżeli restaurację Habsburgów.

Był to oczywiście nonsens. W roku 1933, po nastaniu Hitlera w Niemczech, można było Czechom doradzać, aby nie tylko nie sprzeciwiali się restauracji Habsburgów, lecz przeciwnie, młodego Ottona ukoronowali czeską koroną św. Wacława i spowodowali ogłoszenie go królem Węgier, wskrzeszając w ten sposób austriacką organizację polityczną. Byłby to wysiłek, który by może pozostawił Austrię przy życiu i Czechy przy niepodległości narodowej.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Rozparcelowane przez traktat wersalski, słabe państwa i terytoria pohabsburskie osłabiały się nadal, walcząc ze sobą. Gdyby te państwa przewidziały, że rola małych państw będzie bardzo krótkotrwała w Europie, gdyby stworzyły między sobą federację, może by uniknęły obecnego losu, tj. kompletnego uzależnienia się od Niemiec.

Taka federacja byłaby odbudową polityczną Austrii w innej formie.

Bobrzyński rozumował, że Polska położona pomiędzy Niemcami a Rosją, nie da sobie z nimi rady, że Austria potrzebna jest Polsce po prostu dlatego, że bez sojuszu z państwem austriackim zbyt wielka jest dysproporcja siły Polski oraz siły połączonych Niemiec i Rosji, i że dysproporcja będzie zawsze czynnikiem zachęcającym Niemcy i Rosję do pojednania się kosztem Polski.

W czasie jednak wielkiej wojny nie było możności uratowania Austrii (chyba drogą odrębnego pokoju, który proponował cesarz Karol), po wielkiej wojnie nie było możności sklecenia federacji naddunajskiej. Nawet ci, którzy rozumieli, że małe państwa ostać się nie mogą, nie przyłożyliby ręki do realizacji takich fantazji.

Bobrzyński jako namiestnik stworzył w Galicji blok z konserwatystów, demokratów (stronnictwa bogatego mieszczaństwa), ludowców Stapińskiego i częściowo socjalistów. Blok ten miał przeprowadzić reformę wyborczą do sejmu galicyjskiego, która by powiększyła ilość mandatów Ukraińców.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Do walki z tym blokiem stanęła Narodowa Demokracja, z częścią konserwatystów ulegających jej wpływom.

Bobrzyński rozumiał Polskę jako państwo w dawnych granicach. Jako statysta polski chciał ugody z Ukraińcami. Ugoda ta nie miała nic wspólnego ze zrzekaniem się polskiego panowania nad terenami zamieszkałymi przez Ukraińców. Wręcz przeciwnie, to właśnie Dmowski podczas wojny dość miękko stawiał sprawę naszej granicy wschodniej w okresie, kiedy się jeszcze liczył ze zwycięstwem Rosji, a wśród endeków były nawet głosy, nieliczne co prawda i niedługotrwałe, ustępujące Galicję Wschodnią Rosji, w zamian za Śląsk i Pomorze. Natomiast konserwatyści krakowscy po traktacie brzeskim z dnia 9 lutego 1918 roku, oddającym Chełmszczyznę Ukraińcom i zapowiadającym podział Galicji na część ruską i polską, szli na zerwanie z dynastią, z Austrią, na przekreślenie dorobku całej swej polityki. Bronili więc na całego zasady integralności ziem polskich.

Wśród Narodowej Demokracji prof. Stanisław Grabski głośno wypowiadał pogląd, że współpraca polsko-rosyjska powinna się opierać na solidarnym przeciwstawieniu się ukraińskiemu ruchowi narodowościowemu. Byłaby to analogia do współpracy niemiecko-rosyjskiej, opartej na rozbiorze Polski. Bobrzyński był zasadniczym przeciwnikiem tego poglądu.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Ale w walce z blokiem namiestnikowskim przewagę moralną w oczach społeczeństwa miała nad Bobrzyńskim Narodowa Demokracja, miał młodszy od niego Dmowski, rezydujący w Warszawie. W walce z Bobrzyńskim narodowi demokraci przegrywali wybory i głosowania, odnosili zwycięstwa moralne.

Po pierwsze, walka z „Rusinami” była w Galicji zażarta. Sentyment obywatela zwracał się przeciwko robieniu im jakichkolwiek koncesji, tak jak nie rozumiała potrzeby tych koncesji szlachta polska XVII wieku, jak nie rozumieli Polacy w niepodległej Polsce.

Po drugie, koncesje dla Ukraińców miały na sobie piętno nakazu z Wiednia. Idea ugody z Ukraińcami, sama w sobie niepopularna, była obrzydzana jeszcze swoim charakterem uległości wobec rządu austriackiego.

Po trzecie i najważniejsze, Bobrzyński tworzył swój blok nie na podstawie ideowej, lecz z elementów z sobą sprzecznych. Wielki statysta nie miał czasu na przekonywanie ludzi mądrą argumentacją historyczną i polityczną – zresztą wiedział, że nie zawsze mądra argumentacja prowadzi do celu – więc załatwiał sobie blok trochę naciskiem administracyjnym, trochę koncesjami. Pozyskiwało się ludowców, pozyskiwało się socjalistów. Bobrzyński, obok szacunku dla swego istotnie wysokiego poziomu zdania politycznego i szacunku dla swoich przekonań, miał pogardę dla przekonań innych polityków.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Metoda Dmowskiego była inna i na dłuższy dystans niewątpliwie lepsza. Opierał się na argumentacji bardziej popularnej, więcej działał na sentyment, lecz ludzie, którzy byli w obozie Dmowskiego, byli to ludzie o przekonaniach jednolitych i nie mieli wrażenia, że robią kompromis z sumieniem.

Stańczyków zgubiła orientacja austriacka, którą przekreśliła historia, posiadanie przez dłuższy czas władzy, blok namiestnikowski.

Bobrzyński był największą indywidualnością szkoły krakowskiej. W porównaniu z nim Leon Biliński był zaledwie zręcznym politykiem biurokratyczno-parlamentarnym. Bilińskiego w parlamencie wiedeńskim nazywano „białym lisem”, Freycineta, wielokrotnego ministra i premiera francuskiego, nazywano w Paryżu „białą myszą”. Biliński był politykiem podobnym do takich Freycinetów, którzy tylko zręcznością rządzili państwem. Bobrzyński był czymś więcej, był twórcą ideologii i mężem stanu. Jaworski, prezes NKN[2] i następca Bobrzyńskiego na stanowisku lidera stańczyków, był umysłem wielkim i subtelnym. Lewicowiec za młodu, później jako konserwatysta targany był sceptycyzmem, który próbował subtylizować na mistycyzm. Jaworski był kunsztownym znawcą prawa cywilnego, ale jego ruchliwy umysł potrzebował ciągle nowych pożywek, stąd jego zainteresowania konstytucyjne, próby rewolucjonizowania prawa administracyjnego, odchylenia ku filozofii. Jako mąż stanu był zbyt gładki, zbyt liberalny, nie miał w sobie ani chropowatości Wielopolskiego, ani wybuchów Piłsudskiego, nie mając też zręczności Talleyranda. Estreicher był o wiele więcej liberałem prawego centrum, niż polskim konserwatystą, i o wiele bardziej uczciwym i prawym z gruntu człowiekiem, niż dalekowzrocznym politykiem. Ale wszystko to byli ludzie wielkiej kultury i wielkiej skali. Ich wpływ ideologiczny na niepodległą Polskę był prawie żaden – a szkoda.

Stanisław Cat-Mackiewicz

Fragment pochodzi z książki Historia Polski od 11 listopada 1918 do 17 września 1939, wyd. Universitas, Kraków 2012.

Portal KRESY.PL jest patronem medialnym wydania „Pism wybranych” Stanisława Cata Mackiewicza w krakowskim Universitas.

[1] Chodzi o Ottona von Habsburg (1912–2011), syna ostatniego cesarza Austro-Węgier Karola I, pretendenta do tronu Habsburgów.

[2] NKN – działający w latach 1914–1917 organ polityczny utworzony przez galicyjskich polityków orientacji proaustriackiej. Stanowił najwyższą instancję w zakresie wojskowej, skarbowej i politycznej organizacji Legionów Polskich.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl
0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply