W całej Europie nie było narodu tak zjednoczonego w patriotycznym porywie. W Polsce mieszkali nie tylko Polacy, ale zapał do poświęceń i ofiar wykazują także inne narodowości państwa polskiego: chłopi białoruscy gotują się na wojnę z Niemcami, Rosjanie, Litwini, nawet Ukraińcy. Oczywiście, naród żydowski, najbardziej przez Hitlera zagrożony, tak licznie zamieszkały w Polsce, bierze udział najżywszy w ogólnym zapale.

Gwarancja angielska przekreślała wszelkie plany niemieckie co do użycia Polski po swej stronie. 28 kwietnia 1939 r. kanclerz Hitler oświadcza, że układ angielsko-polski sprzeczny jest z układem niemiecko-polskim z 1934 r. i że wobec tego ten ostatni układ nam wypowiada. Hitler po raz pierwszy jawnie ogłasza żądanie Gdańska i autostrady, oświadczając, że gdyby Polska zgodziła się na te żądania, otrzyma od Niemiec udział wspólnie z Węgrami w protektoracie nad Słowacją i pakt z Niemcami o nieagresji na przeciąg lat 25.

Beck odpowiada 5 maja 1939 r. na plenarnym posiedzeniu sejmu. Zarówno w mowie Hitlera jak i po części nawet w mowie Becka przebłyskują jeszcze pewne nitki z dawnych chęci do negocjacji, znalezienia wyjścia, uniknięcia wojny niemiecko-polskiej. Ale mowa Becka była dziełem tworzonym przez słowa ministra i oklaski parlamentu, które podkreślają miejsca kategorycznej odmowy, zwiększają ich kategoryczność i są gorące, namiętne, entuzjastyczne – dźwięczą i huczą jak wydobywanie oręża. Za tymi oklaskami stoi cały kraj, pogrążony w niebywałym podnieceniu, w niebywałym swą jednomyślnością podnieceniu zapału patriotycznego. W całej Europie nie było narodu tak zjednoczonego w patriotycznym porywie. W Polsce mieszkali nie tylko Polacy, ale zapał do poświęceń i ofiar wykazują także inne narodowości państwa polskiego: chłopi białoruscy gotują się na wojnę z Niemcami, Rosjanie, Litwini, nawet Ukraińcy. Oczywiście, naród żydowski, najbardziej przez Hitlera zagrożony, tak licznie zamieszkały w Polsce, bierze udział najżywszy w ogólnym zapale.

Mowę swoją zakończył Beck oświadczeniem, że my Polacy, nie wszystko oddamy za pokój, że my cenimy jeszcze honor. Zdanie to uderzyło całą garścią we wszystkie struny duszy polskiej.

Widziałem, jak po mowie Becka kobiety w Warszawie rzucały mu kwiaty do samochodu. Kłaniał się i uśmiechał. Każdemu przyjemna jest popularność. Beck tak długo jej nie miał, teraz gdy zawołał: „honor”, od razu ją uzyskał. Doszedł do tej popularności i zaczął się nią napawać dopiero wtedy, gdy cała jego polityka, wszystkie jego programy, koncepcje i kombinacje leżały rozbite w gruzach. Chciał, aby Polska prowadziła samodzielną politykę – w dniu jego mowy o honorze Polska zależna była całkowicie od stanowiska Anglii i Francji, nie miała już cienia samodzielności. Chciał utrzymać z Niemcami stosunki pokojowe – groziła mu wojna z tej strony. Chciał mieć również pokojowe stosunki z Sowietami – Moskwa układała się za jego plecami z Berlinem. Chciał przodować państwom środkowoeuropejskim – były one wszystkie mniej lub więcej zależne od Niemców. Chciał być protektorem niepodległości państw bałtyckich – od chwili zajęcia Kłajpedy wywróciły się tam nasze możliwości, jak domek z kart. Dziedzictwo Piłsudskiego zmarnowane, program Piłsudskiego zaprzepaszczony. I oto człowiek, odpowiedzialny za to wszystko, wlazł na nagrobek własnej polityki, zrobił uprzejmą minę do narodu, zawołał: „honor” i zgłosił się po oklaski i kwiaty.

W polskiej „Białej księdze” i w zbiorach dokumentów dyplomatycznych, francuskim i angielskim, mnóstwo jest dokumentów dotyczących okresu od mowy Becka do wybuchu wojny 1 września 1939 r. Ale dla tego studium nie są już one interesujące. Nas interesowały tu zmiany i możliwości polityki polskiej. Od mowy Becka sytuacja jest tragicznie jasna. Polska czeka na napaść. Polityka polska jest polityką państwa zagrożonego, a więc biernego i sparaliżowanego w swych ruchach.

Dwa ostatnie błędy Becka w ostatnich miesiącach niepodległości polskiej. Błąd pierwszy – absurdalna ocena polityki sowieckiej. Gdy siedząc w warszawskiej kawiarni 28 kwietnia 1939 r. czytałem mowę Hitlera, to było w niej straszne dla mnie nie to, że Hitler wypowiada pakt i że żąda Gdańska, bo z tym wszystkim można było jeszcze walczyć. Ale straszne było to, że była to pierwsza mowa Hitlera, w której ani razu nie było nic o bolszewizmie. Widać było, znać było, że Hitler dla likwidacji Polski pójdzie razem z bolszewikami, że obracając się potem przeciw Zachodowi, zapewni sobie pokój na granicy bolszewickiej. Dyplomacja włoska poinformowała zresztą o tym dokładnie Becka w ciągu tragicznego lata 1939 r. Ale Beck o tym, że będziemy mieli wojnę na dwa fronty, dowiedział się dopiero z paktu o nieagresji z 23 sierpnia 1939 r. Wtedy dopiero uprzytomnił sobie, że odrzuconą przez nas ofertę Hitlera skwapliwie przyjęły Sowiety, i dopiero wtedy makabrycznie zrealizowała się jego formuła o jednakowej odległości od Berlina i od Moskwy.

Drugi błąd Becka, to jego przekonanie, że mimo wszystko wojny nie będzie. Na czym je opierał? Nie wiadomo.

Od 15 marca 1939 r., tj. od dnia zajęcia Pragi, było przecież całkiem jasne, że Europę czeka wojna powszechna, wojna koalicji. Naród polski był w obozie koalicji antyhitlerowskiej razem z Francuzami i Anglią. W wojnach koalicyjnych dobrze broni swych interesów nie ten, kto pierwszy strzela, lecz ten, kto ostatni ma karabin w garści. Rzeczą rządu polskiego było wszystkich wysiłków dołożyć, aby konflikt wojenny zaczął się nie od Polski, a jeśli to było niemożliwe, to żeby przynajmniej zaczął się jak najpóźniej ze względu na konieczność uzbrojenia nas, Francji i Anglii na równi z uzbrojonymi przez Hitlera Niemcami. Ale taka polityka była wstrętna bohaterskiemu i szlachetnemu temperamentowi Polaków i takiej polityki nie stosowaliśmy ani przez chwilę, ani naród, ani rząd, ani nawet my, prasa polska.

Rząd powinien był przynajmniej zrozumieć, że wojsko się na naszym terytorium nie utrzyma, że trzeba w czasie tej wojny zabezpieczyć armii polskiej jakieś oparcie poza krajem. Nic w tym kierunku nie zrobiono. Konieczność opuszczenia kraju, ta katastrofa, którą należało od razu przewidywać, stała się u nas katastrofą nieprzewidzianą. Nawet złoto polskie uratowało się tylko cudem, który mówiąc nawiasem, drugi raz już się nie powtórzył. Zdawałoby się, że wszelkie plany naszego dowództwa wojskowego powinny były polegać na zaoszczędzaniu jak najdłużej żywych sił armii, ponieważ było jasne, że całości terytorium przy konfiguracji naszych granic obronić w żadnym razie nie potrafimy. Niestety… wiemy jak to było.

Stanisław Cat-Mackiewicz

Fragment książki “O jedenastej – powiada aktor – sztuka jest skończona. Polityka Józefa Becka”, Wydawnictwo Universitas, Kraków 2012.

[link=http://www.universitas.com.pl/katalog/kat_168]

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply