Piwnice UB nie nadawały się na miejsce do opieki nad niemowlęciem. Krewnej matki, odbierającej dziecko z UB, która zaczęła na jego widok spazmować, funkcjonariusz powiedział, że nie ma co rozpaczać, bo przecież to dziecko bandyty i jak zdechnie, to żadnej szkody nie będzie…

W styczniu 1945 r. Niemcy zaczęli w panice uciekać z Częstochowy. W ślad za nimi uciekali wszyscy, którzy się im wysługiwali.

-Wyjeżdżali volksdeutsche, konfidenci i nadgorliwi granatowi policjanci – wspomina. – Wacław Lamecki. – Uciekali, kto czym mógł, nawet chłopskimi wozami i rowerami. Przez Gnaszyn prowadziła główna droga odwrotu Niemców w kierunku Opola i Wrocławia, więc na własne oczy mogłem zobaczyć uciekających jak szczury Niemców i ich sługusów. 16 stycznia radzieckie czołówki pancerne wdarły się do miasta, zaskakując Niemców, którzy szybko wycofali się w kierunku Blachowni. Za nimi przez Gnaszyn przewaliły się ściągajace je kolumny żołnierzy sowieckich. W sumie Częstochowa wyszła z walk obronną ręka. Główne obiekty miasta nie ucierpiały.

W budynku Gestapo

Nowe władze zaczęły szybko się instalować, korzystając ze wsparcia NKWD. Sowieci umieścili w mieście swoją komendę, lokując się w kamienicy na rogu ulic Kilińskiego i Jasnogórskiej, obok teatru. Zaczęła działać Milicja Obywatelska, a także Miejski i Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa. Zajęły one budynek po Gestapo przy ulicy Kilińskiego 10, a także inne obiekty przy ul. Parkowej, Śląskiej i Waszyngtona. Kadrę tych instytucji tworzyli przede wszystkim żołnierze Armii Ludowej, choć wstępowali też ludzie związani z AK, którzy później oddawali usługi antykomunistycznemu podziemiu. Szefem Miejskiego Urzędu UB w Częstochowie był przecież człowiek „Warszyca”. Oficer ten, gdy go aresztowali palnął sobie w łeb, bojąc się pewnie tortur. Także kierownikiem I Komisariatu MO w Częstochowie był człowiek „Warszyca”, pracujący w wywiadzie KWP, po aresztowaniu został on skazany na karę śmierci. W milicji pracował też Alfred Ziemba, biorący udział w wielu akcjach KWP, w tym słynnym ataku na Radomsko. Jego też aresztowano i skazano na karę śmierci.

Polowanie na ludzi

Ostatecznie ułaskawiono go, ale wiele lat spędził w najcięższych więzieniach. Początkowo wydawało się, że pod nową władzą nie będzie się żyło źle. Luty przeszedł w mieście bez aresztowań. W marcu już jednak UB, pod dyktando Sowietów, zaczęło polowanie na ludzi. W pierwszym rzędzie aresztowano oficerów i podoficerów. Później wszystkich ludzi związanych z Armią Krajową. Jak udało im się aresztować jednego, to dalej szli jak po sznurku. Czynili to pod różnymi pozorami. Zarzucali im współpracę z Niemcami, czy przestępstwa kryminalne, nielegalne posiadanie broni itp. Rozbudowywali swoją sieć konfidentów, posługując się często dawnymi agentami Gestapo. Ci za darowanie win zgodzili się współpracować z nowa władzą. Byli szczególnie groźni, bo doskonale znali realia, mieli swoje kontakty w środowisku itp. UB szczególnie polowało na żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, oskarżając ich o współpracę z Niemcami, mordowanie komunistów i żołnierzy Gwardii Ludowej itp. Część ludzi związanych z NSZ uciekła na Ziemie Zachodnie, by rozpocząć tam nowe życie pod przybranymi nazwiskami. Ci zaś, co tego nie uczynili szybko znaleźli się w więzieniach.

W piwnicach UB

Wśród aresztowanych znalazł się też mój brat i wielu sąsiadów z Gnaszyna. Rodzinę Kopińskich powiatowe UB z ul. Parkowej zabrało w nocy całą wraz z matką z dwumiesięcznym dzieckiem. Była ona tam przetrzymywana w strasznych warunkach. Po jakimś czasie dziecko zostało przez UB oddane dalszej rodzinie. Znajdowało się jednak w tak fatalnym stanie, że wkrótce zmarło. Piwnice UB nie nadawały się na miejsce do opieki nad niemowlęciem. Krewnej matki, odbierającej dziecko z UB, która zaczęła na jego widok spazmować, funkcjonariusz powiedział, że nie ma co rozpaczać, bo przecież to dziecko bandyty i jak zdechnie, to żadnej szkody nie będzie… Lekarze nie zdołali go uratować. Wkrótce też zaczęły zapadać wyroki na zatrzymanych w Częstochowie. Głównie sądzono prostych żołnierzy pod zarzutem nielegalnego posiadania broni. Dostawali od trzech do pięciu lat. Oficerów i jakieś większe szyszki wywozili od razu do Łodzi lub prosto do Warszawy.

Powrót do lasu

Więzienie na Zawodziu było niesłychanie przepełnione. Zamiast dwustu więźniów, na które było przewidziane, przebywało w nim ośmiuset osadzonych. Szybko po mieście rozeszły się informacje, że w więzieniu na Zawodziu także wykonuje się wyroki śmierci. Później udało się nam dowiedzieć, ze wykonywał je niejaki Radziejowski ze Stradomia. Ofiary grzebano zaś na cmentarzu Kule. Sytuacja ta sprawiała, że wielu AK-owców wracało samorzutnie na swoje leśne placówki, szukając w nich schronienia przed prześladowaniami zafundowanymi przez komunistów, działających pod dyktando Sowietów. Gdyby komuniści nie stosowali represji, to podziemie w ogóle by nie powstało. Komuniści sami wepchnęli ludzi do lasu. Bardzo szybko powstał w okolicy Częstochowy pierwszy oddział partyzancki złożony z partyzantów z oddziałów: ”Ponurego”, Basa”, „Losa” i „Łosia”. Działał on w kompleksie lasów zaczynających się w Blachowni i ciągnących się pod Lubliniec. Mnie UB się nie czepiało.

Strzelił mu w nogę

Brat, którego aresztowało, mnie nie wsypał. Podobnie inni koledzy z Szarych Szeregów, których UB przesłuchiwało. Ja byłem młodociany i UB takich na razie się nie czepiało. Brat oczywiście miał z innymi proces, ale oni w trakcie śledztwa do niczego się nie przyznawali. W trakcie procesu został uniewinniony. Jedyny zarzut, który mu postawili, to próba ucieczki w czasie zatrzymania. Wtedy jeden z ubowców strzelił mu w nogę w rezultacie czego padł i zaraz go zatrzymali. Później się usprawiedliwiał, że bardzo się przestraszył, bo myślał, że to bandyci napadli na nasz dom i uciekał. Na jego korzyść przemawiał fakt, ze natychmiast zatrzymał się, gdy ubowiec postrzelił go w nogę. Nie miał też przy sobie żadnej broni. W Gnaszynie nie było też żadnych ludzi z AL-u, którzy dostarczali UB informacji. UB aresztowało w nim tylko ludzi , o których miało wiadomości z innych źródeł. W innych miejscowościach, gdzie AL Miała swoje komórki, nowa władza wiedziała wszystko o wszystkich. Nie było w tym nic nadzwyczajnego. Na każdej wsi ludzie się znali na wylot. Doskonale wiedzieli, kto z kim trzyma. Jeżeli ktoś miał na pieńku z sąsiadem, to szedł na UB i donosił. W tej atmosferze powstało Konspiracyjne Wojsko Polskie.

Przemarsz robił wrażenie

Wstępowali do niego przede wszystkim ci, którzy wcześniej należeli do oddziałów zbrojnych i mieli w lasach zakopaną broń, ale nie tylko. Do lasu szli także młodzi ludzie, zagrożeni aresztowaniem. O torturach w UB krążyły straszne opowieści. Z Gnaszyna od razu poszło dwóch chłopaków. Wielu ludzi wierzyło też, że wybory wygra Mikołąjczyk. Niektórzy wierzyli także w wybuch III wojny światowej, że zaraz przyjdą Amerykanie i nas wyzwolą itp. Pamiętam, że w naszym domu też były dyskusje, co robić dalej. Ojciec nas ostrzegał, żebyśmy do niczego się nie mieszali, bo żadnej III wojny światowej nie będzie, a jak wybuchnie, to Ruscy pobiją Amerykanów. Choć niektórzy o Armii Czerwonej wyrażali się pogardliwie, to przemarsz jej oddziałów na Zachód robił wrażenie. Z napisami „na Berlin”, przez Gnaszyn przewaliło się setki czołgów, samochodów, dział i rozmaitego sprzętu. Z Zachodu dobiegała tylko kanonada artyleryjska, która szybko cichła. Armia Czerwona jak walec posuwała się do przodu, miażdżąc wszelki opór Niemców, którzy nie byli w stanie go zatrzymać. Za Sowietami zaraz zaczęły jechać pociągi towarowe z zaopatrzeniem, które dudniły przez całą dobę. To robiło wrażenie. Mój brat wstąpił jednak do KWP uznając, że walkę trzeba kontynuować. Nasz dom zaczął być wtedy obserwowany. I to nie tylko przez konfidentów. Bardzo często stał pod nim samochód. Ubowcy inwigilowali nas niemal demonstracyjnie.

Marek A. Koprowski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply