Kto kogo wciągnął w wojnę – Anglia Polskę, czy Polska Anglię? Od rozstrzygnięcia tego pytania dużo zależy. Jeśli Anglia Polskę, to Anglia ma obowiązek moralny wyrównać nam straty, które w tej wojnie ponieśliśmy. Jeśli Polska Anglię, to możemy być Anglikom tylko wdzięczni, że nas przez pewien czas bronili. Jaka jest prawda historyczna? Oczywiście, że Anglia Polskę.

Odsyłam zainteresowanych do mej książki pt. O jedenastej – powiada aktor – sztuka jest skończona,poświęconej historii polityki ministra Becka i katastrofie, która była jej rezultatem. W tym jednak miejscu, dla jasności wykładu, zmuszony jestem powtórzyć jej tezy zasadnicze: Piłsudski umierając w 1935 roku zostawił w spuściźnie możliwie dobrą sytuację Polski pod względem międzynarodowym: odprężenie stosunków z Niemcami, zapoczątkowanie sojuszów mogących nas chronić przed niebezpieczeństwem rosyjskim, całkiem niezły stosunek naszej siły militarnej do siły niemieckiej. Niestety, nie pozostawił żadnego wielkiego mózgu u steru państwa, które wskrzesił, a teraz osierocił. Po jego śmierci, skutkiem wydatnych zbrojeń niemieckich, nasza siła militarna przestaje być tym, czym była, zaczyna się staczać ku zeru. Niestety, nasi wojskowi, rządzący Polską, nie rozumieją tego faktu i nie rozumie tego pułkownik Beck. Prowokacyjnie antyniemiecka polityka wojewody Grażyńskiego na Śląsku kompromituje i unicestwia taktykę min. Becka na terenie międzynarodowym. Jak to widać chociażby z depeszy angielskiego ambasadora, sir Howarda Kennarda, z 2 kwietnia 1935 roku, o treści jednej z ostatnich rozmów z umierającym marszałkiem, Piłsudski zalecał Beckowi politykę neutralnościw stosunku do konfliktów wielkich mocarstw, ale Beck najzupełniej opacznie rozumiał słowa swego mistrza i oto w czasie kryzysu czeskiego i Monachium w 1938 roku nie tylko, że nie cieszy się, że nas omija wielki wiatr niosący burze, lecz przeciwnie, powodowany chłopięcą chełpliwością, stara się o udział Polski w zamieszaniu międzynarodowym, pchając Polskę na Czechy. Wyobraża sobie zapewne, że spełnia zapowiedź Marszałka z 1914 roku „aby polskiej szabli nie zabrakło”, podczas gdy nie zrozumiał bliższych tej sytuacji przestróg Piłsudskiego: „Wy beze mnie w wojnę nie leźcie, wy ją beze mnie przegracie”. Swoim zachowaniem się w czasie kryzysu czeskiego kłóci nas Beck jednocześnie i z opinią Zachodu, i z Hitlerem. Ten ostatni nie wie, co o nas myśleć, i oto w styczniu 1939 roku żąda od Becka w Berchtesgaden wyraźnej odpowiedzi na pytanie: „Czy idziecie z Niemcami, czy z Rosją?” Hitler twierdzi, że woli współpracę z Polską, ale jeśli Polska mu odmówi, to pójdzie z Rosją. Przecież już na Nowy Rok Hitler podszedł do ambasadora sowieckiego i rozmawiał z nim, wbrew dotychczasowym swoim zwyczajom[1]. Po odpowiedź ostateczną przyjeżdża do Warszawy Ribbentrop 26 stycznia 1939 roku. Chce on wyciągnąć od Polaków obietnicę, że pozostaną neutralni w razie ataku Niemiec na Zachód. Polska tej obietnicy nie daje.

I oto po wyjeździe Ribbentropa z Warszawy spada nam na głowę propozycja gwarancji niepodległości Polski przez Anglię. W pierwszej swej formie gwarancja ta wygląda nader pociągająco, bynajmniej nie zawiera zastrzeżeń, że od Rosji Anglia nas bronić nie będzie. Zresztą czy w ogóle może być mowa o gwarancji niepodległości wyłącznie od strony niemieckiej?! To tak jakby ktoś obiecywał, że wyratuje kogoś z ognia, lecz nie całego, a tylko lewą połowę jego ciała.

Beck zresztą nie żąda wyjaśnień, co będzie w razie ewentualnej agresji na Polskę ze strony Rosji sprzymierzonej z Niemcami, którą groził mu przecież Hitler, co do której przestrzegają go Włosi, lecz w radością chwyta się obietnicy gwarancji angielskiej. Odpowiadała ona całkowicie gustom naszej publiczności. Zawieramy sojusz nie z przebrzydłymi hitlerowcami czy wstrętnymi bolszewikami, a z odległą, demokratyczną Anglią. Podzielam zresztą całkowicie sympatie mego narodu do narodu i ustroju angielskiego, z tym zastrzeżeniem, że rządzenie się sympatiami w grze międzynarodowej jest zazwyczaj zgubne. Gwarancje niepodległości zostały nam udzielone w formie przemówienia premiera Chamberlaina w Izbie Gmin 31 marca 1939 roku. Premier Chamberlain oświadcza wtedy, że „w razie działań jakichkolwiek, które by zagrażały niepodległości polskiej… rząd Jego Królewskiej Mości będzie się czuł zobowiązany do dania pomocy Polsce, wszystkimi środkami, jakimi będzie rozporządzał”.

Jakże inaczej brzmią te słowa od ostrożnych wyrażeń paktu z 25 sierpnia 1939 roku, podpisanego kilka miesięcy później, gdy już konflikt niemiecko-polski stał się nieodwracalny.

Gwarancja angielska miała jako skutek natychmiastowy zwrócenie całej złości Hitlera na nas. Jeśli Beck myślał, że przyjęciem gwarancji angielskich odstraszy Hitlera od napaści na nas, to się zupełnie pomylił. Beck nie rozumiał, że wojna jest postanowiona, że polityczne i gospodarcze konsekwencje hitleryzmu muszą wywołać starcie z Anglią i że chodzi teraz tylko o to, od kogo Hitler zacznie. Gdyby nie owe tragiczne gwarancje angielskie, wojna z wszelką pewnością zaczęłaby się nie od nas; z chwilą ich wygłoszenia, napaść w pierwszej linii na Polskę jest przesądzona. Posunięcie angielskie w sprawie gwarancji angielskich (później niedotrzymanych) było dyplomatycznie znakomite, nadawało ono agresji Hitlera ten kierunek, którego Anglia sobie życzyła.

Pomimo furii Hitlera ujawnionej w jego mowie z 28 kwietnia, w której po raz pierwszy ów światowy wódz antybolszewizmu zajął filobolszewickie stanowisko – Mussolini chce wciąż nie dopuścić do wojny polsko-niemieckiej i ciągle nas przestrzega, że toczą się rokowania niemiecko-sowieckie i że Polskę czeka napaść nie z jednej, lecz z dwóch stron.

My jednak, „silni, zwarci, gotowi”, brniemy na oślep ku katastrofie, podczas gdy gwarancje angielskie… topnieją z miesiąca na miesiąc i wyrażają się wreszcie w przeddzień katastrofy w formie układu z 25 sierpnia 1939 roku, w którym nie ma już mowy o gwarancji niepodległości, a tylko… skromne zobowiązanie o niezawieraniu z państwem „trzecim” układu, którego wykonanie naruszałoby polską integralność terytorialną i suwerenność państwową… zobowiązanie… z trzaskiem złamane przez Anglię w Jałcie 12 lutego 1945 roku.

Na podstawie więc powyższego schematu wypadków (których rozwinięcie, jak już wspomniałem, znajdzie czytelnik w mej książce o Becku) można skonstatować: nie my Anglię, lecz Anglia nas wprowadziła do wojny z Niemcami.

Otóż ta korzystna dla nas okoliczność była całkowicie przekręcana i odwracana przez… rządy polskie na emigracji, przez polską propagandę, przez prasę wydawaną za granicą przez polskie czynniki oficjalne. Według tez, które swoim i obcymklaruje nasza własna polska propaganda, sprawa przedstawiała się następująco:

Polska miała nikczemnego ministra Becka, sługusa Niemiec, wobec czego Hitler napadł na Polskę. Polska propaganda na emigracji nie wyjaśniała zresztą nigdy w należyty sposób związku przyczynowego pomiędzy tym, że Beck wysługiwał się Hitlerowi, a tym, że Hitler napadł na Polskę. Na szczęście jednak braterska Francja i hiperaltruistyczna Anglia zaczęły nas ratować. Niestety w braterskiej Francji po pewnym czasie wzięły górę prohitlerowskie świnie, jak Pétain i Laval, ale altruizm angielski trwa nadal. Wszystko będzie dobrze, byle tylko Polska wytrwała bez Quislinga, bo to zniechęci automatycznie Anglię do dalszego ratowania nas, jako dowód naszej niewdzięczności. Ważne jest także, abyśmy przekonali świat, że to my sami, bez namowy i pomocy Anglii i Francji, zdecydowaliśmy się na danie oporu Hitlerowi, bo to powiększa podziw świata dla naszego bohaterstwa, a przecież ten podziw jest przyczyną wybuchu tej wojny, która jest wojną toczoną w obronie polskiej wolności i niepodległości.

Dzisiaj, ex post,każdy to już uzna za stek nonsensów, a jednak wszystkie tezy powyższe odnajdziemy w przemówieniach ministerialnych wygłaszanych przez radio do ludności w okupowanej Polsce lub w artykułach wstępnych urzędowego „Dziennika Polskiego”.

Ileż zamaszystej energii wkładali urzędnicy naszej propagandy, aby w latach 1940–1943 przekonać nieuświadomionych Anglików, jak Niemcy są okrutni i jakie niebezpieczeństwo przedstawiają dla Anglii. Doprawdy rozczulający był ten wysiłek, te stosy, sterty, stogi broszur i książek z obrazkami i bez obrazków, które miały Anglików jednocześnie rozczulić i pouczyć. Bomby niemieckie waliły się na Londyn i rozwalały to miasto, okręty angielskie tonęły na morzach, imperium angielskie trzeszczało w zawiasach i spojeniach, a nasi poczciwi panowie z propagandy za guzik chwytali Anglików, aby im dowieść, że Niemcy są okrutni i niebezpieczni. Nawet pewien makiawelizm nie był obcy naszym geniuszom z propagandy. „Nie wystarczy wykazać, że Niemcy są okrutni wobec Polaków, trzeba jeszcze Anglikom wyperswadować, że Niemcy są niebezpieczni także dla Anglii”– powiadali sobie w okresie, gdy flota niemiecka przejeżdżała przez Pas de Calais, niedaleko samego Londynu.

W 1942 roku w którejś z moich broszur wyraziłem się, że Anglia prowadzi tę wojnę we własnym interesie. Wywołało to oburzenie rodaków, zdaniem których Anglia prowadziła wojnę w obronie Polski. Gorzej! Antoni Słonimski, znany autor dramatyczny i poeta, o którym zresztą nieraz będę miał okazję poniżej wspomnieć, napadł na samego ministra Strońskiego na jednej z konferencji prasowych, gdy ten ośmielił się coś powiedzieć o interesach mocarstw czy też interesach Anglii. Słonimskiego oburzał ten sposób myślenia. Zdaniem jego, ta wojna jest czymś zupełnie innym od wszystkich wojen poprzednich. W tej wojnie nie grają niczyje interesy państwowe, a wyłącznie wielkie ideały.

Dnia 1 września 1944 roku generał Kazimierz Sosnkowski, Hamlet polski, lecz człowiek o dużej inteligencji, wydał rozkaz do wojska, zaczynający się od słów:

Żołnierze Armii Krajowej!

Pięć lat minęło od dnia, gdy Polska, wysłuchawszy zachętyrządu brytyjskiego i otrzymawszy jego gwarancje, stanęła do samotnej walki z potęgą niemiecką…

Wyrazy te obrazowały istotny przebieg wypadków. Rząd p. Mikołajczyka, ba! – opinia emigracyjnego społeczeństwa, uznała je za „pomniejszanie naszego wkładu do wojny”. Słyszałem wielu piłsudczyków podzielających ten idiotyczny pogląd. Agent sowiecki, p. Stefan Litauer, rozrywał szaty z oburzenia patriotycznego. Rząd p. Mikołajczyka zażądał od prezydenta ustąpienia generała Sosnkowskiego ze stanowiska naczelnego wodza i uzyskał to.

Takie są zawsze dzieje obcych agentur, metody prowokacji. Najpierw podnieca się uczucia ambicji i dumy narodowej, potem gra się nimi przeciw interesom danego narodu. W Polsce, gdzie miłość Ojczyzny jest szczera i duża, chełpliwość uczuć również niemała, a zmysł polityczny rzeczą rzadką lub nieznaną, tego rodzaju metody prowokacyjne udają się świetnie.

Zwolennicy ministra Becka także odpowiadali źle na pytanie, czy do wojny wciągnęła Anglia Polskę, czy też Polska Anglię. Twierdzili, że zasługą ministra Becka jest, iż wojna wybuchła w obronie Polski, i porównując Becka z Benešem utrzymywali, że Beneš nie potrafił wywołać konfliktu zbrojnego w obronie Czech, a Beck dokonał tego w obronie Polski.

Całe to rozumowanie jest nic niewarte. Sprężyny, które wprowadziły w ruch wojnę światową, tkwiły poza zasięgiem rąk pułkownika Becka. Zarówno Czechy, jak i Polska mogły być pretekstem do wybuchu tej wojny, ale nie jej przyczyną istotną. Wojnę spowodowała obawa Anglii przed supremacją Niemiec oraz obawa Niemiec przed angielskim „okrążeniem”. Przyczyny wybuchu wojny w 1939 roku były więc bardzo zbliżone do tych, które wywołały wojnę 1914 roku, chociaż wtedy nie było ani państwa czeskiego, ani państwa polskiego.

Pielęgnowano też legendę, że o ile Sikorski był filofrancuski, o tyle Beck był filoangielski. Legendzie tej dali nawet wiarę niektórzy pisarze obozu narodowego, o czym poniżej wspomnę. Ale to nie tylko nieprawda, ale i niepotrzebny zarzut obciążający pamięć tego ministra. Ze wszystkich sojuszy, które w 1939 roku moglibyśmy zawrzeć, sojusz z Anglią był niewątpliwie sojuszem najniebezpieczniejszym i najgorszym.

Stanisław Cat-Mackiewicz

Fragment książki „Lata nadziei. 17 września – 5 lipca 1945”, Wydawnictwo Universitas, Kraków 2012.

[link=http://www.universitas.com.pl/katalog/kat_168]


[1] Chodzi o przyjęcie noworoczne dla korpusu dyplomatycznego w Berlinie z 12 stycznia 1939.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply